Ani dobrze, ani źle

Ekipa poprzedniego prezydenta nie widzi problemu, obecna władza wieszczy bankructwo miasta. Jaka jest naprawdę sytuacja finansowa Świętochłowic?

F3b735e3300faff0e348331a5413d4d3 XL

W ubiegłym roku resort finansów przygotował zestawienie dotyczące zadłużenia wszystkich gmin w Polsce. Świętochłowice znalazły się na 305 miejscu. Stało się to punktem wyjścia do gorącej, internetowej dyskusji na temat stanu finansów miasta. Jeszcze się nie zdarzyło w żadnym samorządzie, aby nowe władze pochwaliły poprzedników za dobre gospodarowanie.

Głównym elementem rozliczeń z przeszłością są pieniądze.

Świętochłowice nie odstają od tej reguły z tą różnicą, że nowa ekipa nie tylko krytykuje poprzedniego prezydenta, ale bije w alarmistyczne tony, że miastu grozi bankructwo. Pojawiły się nawet sugestie, że Świętochłowice mogą skończyć, jak Ostrowice, czyli gmina, która splajtowała i z początkiem roku zniknęła z mapy Polski. Zadłużenie na głowę mieszkańca wyniosło tam 18 602 złotych. W Świętochłowicach wynosi 1 706 zł, a to znaczy, że u nas jest dziesięć razy lepiej. Można na to zestawienie spojrzeć z drugiej strony. Jest kilkadziesiąt gmin w Polsce, które mają zerowe zadłużenie. Czy to znaczy, że są lepiej zarządzane? Raczej nie. To tylko drugi koniec samorządowej skrajności.

W Ostrowicach burmistrz zaciągał kredyty w parabankach i zajmie się nim prokurator. Gminami o zerowym zadłużeniu powinien się za to zająć porządny ekonomista, aby zdjąć z nich strach przed prowadzeniem nowoczesnej polityki rozwojowej.

W zestawieniu, ze śląskich gmin najlepiej wypadła - nomen omen - Nędza. Na koniec 2017 r. jej zobowiązania w przeliczeniu na mieszkańca wyniosły tylko 12 zł. Mimo tego ta miejscowościach nie pojawia się w analizach, jako wzór dobrego zarządzania.

Kredyty, obligacje są normalnymi narzędziami finansowymi, dzięki którym działają firmy, samorządy i państwa.

Nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że nie przekroczy się rozsądnych granic. Dla samorządów próg bezpieczeństwa określa Ministerstwo Finansów. Czerwona lampka zapala się, kiedy stosunek zadłużenia do rocznego budżetu przekroczy 60 proc. W Świętochłowicach wskaźnik ten wynosi niecałe 38 proc. W górnych częściach zestawienia najbardziej zadłużonych samorządów znalazła się większość śląskich samorządów. Zabrze jest na 45 miejscu. Czy to oznacza, że to miasto się zwija albo popada w ruinę? Raczej nie skoro prezydent Małgorzata Mańka-Szulik otrzymała od mieszkańców po raz kolejny mandat zaufania. Podobnie było, m.in. w Chorzowie, Katowicach i Rudzie Śląskiej. W centrum naszego regionu wskaźniki zadłużenia są mniej więcej zbliżone, ale tylko w Świętochłowicach i Bytomiu samorządowcy biją na alarm. Powód jest prosty. Tam doszło do zmiany władzy, a wokół krytyki poczynań poprzedników dobrze buduje się dialog z mieszkańcami.

Problem tylko w tym, że nie może to trwać wiecznie.

Ludziom szybko się znudzi narzekanie na ekipę Dawida Kostempskiego. Im szybciej dojrzeje do tej prawdy prezydent Daniel Beger, tym lepiej dla miasta i mieszkańców. (fil)