Dla każdego prezydenta to najbardziej stresująca sesja Rady Miejskiej. Radni mogą mu udzielić absolutorium, czyli „skwitować” ubiegły rok, ale nie muszą tego robić, jeżeli dostrzegą jakieś nieprawidłowości. Komisja Rewizyjna Rady Miejskiej Świętochłowic nie miała zastrzeżeń do sposobu wydatkowania miejskich pieniędzy w 2017 roku. Podzieliła tę opinię większość w Radzie i na majowej sesji zdecydowaną większością głosów udzieliła absolutorium prezydentowi Kostempskiemu.
Ubiegły rok był dla Świętochłowic dobry i jednocześnie - jak dla wszystkich samorządów - trudny.
Od lat prezydenci, burmistrzowie i wójtowie alarmują, że państwo nakłada na nich coraz więcej obowiązków, choć za tymi wymaganiami nie idą pieniądze. Niestety, ubiegły rok tylko pogłębił tę tendencję. Sztandarowym przykładem jest oświata. Teoretycznie szkolnictwo w Polsce jest państwowe.
W praktyce, niewielkie i niezbyt bogate Świętochłowice do edukacji musiały dołożyć w ubiegłym roku aż 13,5 mln zł, czyli 21,73 proc. wydatków na ten cel. Rząd w ramach subwencji przekazał miastu 39 mln zł, co stanowi zaledwie 63,12 proc. edukacyjnych potrzeb. To samo dotyczy, m.in. opieki społecznej. Rządzący lubią podkreślać, jak to dzięki ich programom socjalnym w Polsce znikają bieda i wykluczenie społeczne. Warto jednak pamiętać, że spory ciężar walki z ubóstwem biorą na siebie samorządy. W ubiegłym roku Świętochłowice wydały na pomoc społeczną 18 mln zł. Państwo w ramach subwencji przekazało 51,5 mln zł.
Na miejskiej kasie „żeruje” nie tylko państwo.
Na początku tego roku zapadła ostateczna decyzja o likwidacji KZK GOP. Od przyszłego roku za organizację transportu w regionie odpowiadać będzie Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia. To bardzo dobra decyzja, szkoda tylko, że tak późno podjęta. W 2011r. Świętochłowice dorzuciły do utrzymania KZK GOP 5,2 mln zł. W tym roku wysokość składki podskoczyła do 10,5 mln zł, choć trudno uznać, że jakość komunikacji poprawiła się w tym czasie dwukrotnie.
Na bieżących finansach cieniem kładą się błędy poprzedników.
Mieszkańcy w 2010 roku jednoznacznie ocenili rządy poprzedniego prezydenta i jego ekipy jako złe. O tych ludziach mało kto już pamięta, ale ich decyzje - mimo upływu ośmiu lat - wciąż obciążają miasto. Szpital zostawili w długach i organizacyjnej ruinie. Obecne władze musiały postawić placówkę na nogi i spłacić stare zobowiązania. Plan ratunkowy się udał, ale sporym kosztem. Suma długów wyniosła 40 mln zł. Do spłaty pozostało jeszcze 10 mln zł.
Mimo tych wszystkich pułapek, w ubiegłym roku sporo udało się zrobić w Świętochłowicach. Ciekawie zapowiada się, m.in. projekt „Nasz Plac”, który w połączeniu z inwestycjami z budżetu obywatelskiego znacznie poprawi liczbę i jakość terenów rekreacyjnych w mieście.
Rozmowa z Dawidem Kostempskim, prezydentem Świętochłowic
- Patrząc z perspektywy lat na rozwój Świętochłowic, na jakie tendencje warto zwrócić uwagę?
- Przede wszystkim na malejące bezrobocie w naszym mieście. Pod koniec ubiegłego roku zarejestrowano 986 osób pozostających bez pracy. Po raz pierwszy statystykę bezrobocia w Świętochłowicach opisano liczbą trzycyfrową! Przypomnę, że w 2012 roku mieliśmy prawie 2,5 tys. bezrobotnych.
- Wszędzie maleje bezrobocie.
- To prawda, ale nie wszędzie tak szybko i wyraźnie. W 2012 roku stopa bezrobocia wynosiła w Świętochłowicach 18,2 proc., a w Polsce 9,9 proc. Proszę porównać bieżące statystyki: nasze miasto - 7,5 proc, kraj - 6,9 proc. Zbliżamy się do średniej krajowej, a siedem lat temu dzieliła nas od niej przepaść. Na pewno wpływ na malejące bezrobocie mają wspierane przez miasto programy aktywizacji zawodowej, ale chciałbym podkreślić dużą rolę lokalnych przedsiębiorców i zewnętrznych inwestorów. To oni tworzą miejsca pracy i dostrzegają nasz lokalny potencjał. Świętochłowice przestały być postrzegane, jako „czarna dziura” na gospodarczej mapie regionu. Poprawa sytuacji na rynku pracy jest ważna nie tylko z powodów społecznych, ale także finansowych. Nowe firmy oznaczają większe wpływy do budżetu miasta.
- Sporo miejskich inwestycji realizowanych jest z udziałem środków zewnętrznych.
- To jest kolejna pozytywna tendencja, na którą warto zwrócić uwagę. Zdajemy sobie sprawę z ograniczonych możliwości miejskiego budżetu i dlatego pozyskiwanie środków zewnętrznych jest dla nas absolutnym priorytetem. Dzięki temu realizujemy inwestycje, na które miasto nigdy nie mogłoby sobie pozwolić. Rewitalizacja Kaliny jest sztandarowym przykładem, ale nie jedynym. Dzięki udziałowi w programie likwidacji niskiej emisji, realizowanym przez Tauron Ciepło, wiele budynków w Świętochłowicach zostanie podłączonych do ciepła sieciowego. Kolejną sprawą są remonty torowisk. To wielki plan inwestycyjny realizowany razem z Tramwajami Śląskimi. Poprawi się nie tylko komfort jazdy, ale także estetyka i bezpieczeństwo ruchu drogowego na ulicach, ponieważ z torowiskami zostanie przebudowana cała infrastruktura im towarzysząca.
- Dosyć nieoczekiwanie Świętochłowice dostały „prezent” z Metropolii w postaci 5 mln zł na remont ulicy Harcerskiej.
- Pieniędzy, jakie część gmin dostała z metropolitalnego Funduszu Solidarności nie nazwałbym „prezentami”. Metropolia zaczyna działać w podobny sposób, jak Unia Europejska, a to jest raczej dobry wzór do naśladowania. Fundusz Solidarności przypomina trochę unijny Fundusz Spójności. Jego zadaniem jest wyrównywanie różnic rozwojowych między krajami członkowskimi wspólnoty. Na Śląsku też mamy miasta pierwszej, drugiej, a nawet trzeciej prędkości. Nie ma co ukrywać, że Świętochłowice nie należą jeszcze do rozwojowej czołówki regionu. Utworzenie Metropolii to ważny krok w kierunku regionalnej integracji. Śląskie samorządy dostrzegły w końcu oczywistą prawdę, że razem możemy zrobić więcej i lepiej. To kolejna pozytywna tendencja, na którą warto zwrócić uwagę, bo Świętochłowice należą do miast, które na udziale w Metropolii mogą tylko zyskać.
Rozmawiał: Jerzy Filar