Według informacji podanych przez GW, mieszkańcy tych okolic są zszokowani. Czytając portal katowice.wyborcza.pl dowiadujemy się, że obwieszczenie prezydenta miasta Świętochłowic informuje o projekcie zmian studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Jest tam zapis o terenach zielonych "otulajacych" użytek ekologiczny Las na Górze Hugona.
Mieszkańcy Osiedla Słonecznego przy ul. Bukowej i sąsiednich osiedli nie chcą takich zmian zaproponowanych przez urząd. Przypominają, że w 2009 roku walczyli o to, aby ten teren nie był przeznaczony pod zabudowę (wtedy był wystawiony na sprzedaż). Wówczas udało się go uratować. - Powoływaliśmy się na aspekty przyrodnicze i doprowadzili do zmiany tego terenu na "zielony". Jeśli to się zmieni, to zabudowa będzie miała swoje konsekwencje, jak np. zniszczone siedliska zwierząt i ptaków. To są opinie ekspertów - przypominają mieszkańcy - czytamy w portalu.
Rzeczywiście, temat Hugobergu jest na rzeczy, co może dziwić, gdyż prezydent Daniel Beger już w 2017 roku przekonał liczną grupę mieszkańców do protestów społecznych w sprawie wycinek, na które zgodę wydały władze poprzedniego samorządu Świętochłowic. Wielu mieszkańców Świętochłowic twierdzi, że to m.in. tamte protesty "zbudowały" obecnego prezydenta, który deklarował im, że nigdy więcej żadnych wycinek na Hugobergu nie będzie. Co więc się stało, że temat po 4 latach znów wyszedł w świat?
Chodzi o studium uwarunkowania przestrzennego, którego opracowanie zostało jeszcze w 2017 roku powierzone zewnętrznej firmie, a tak przynajmniej twierdzi prezydent miasta. Dziś na oficjalnym, prezydenckim profilu społecznościowym pojawiły się wyjaśnienia.
Wielokrotnie odnosiłem się do procesu uchwalania studium, który jest długi, zawiły, a do tego umocowany ustawą. Podkreślam raz jeszcze, do 20.09. wszyscy mogą zgłaszać uwagi do wniosków, jakie wpłynęły od różnych podmiotów. Obecny proces trwa od 2017 roku, kiedy to wybrany został podmiot zewnętrzny, który koordynuje prace. Dodatkowo powołałem specjalną komisję, która będzie oceniała zasadność wniosków i uwag, by w mieście nie powtórzyły się historie z nagłymi wycinkami sprzed 2018 roku.
Prezydent zaręcza, że żadnych wycinek nie będzie, lecz mieszkańcom i tak już zapaliła się tzw. "czerwona lampka". Chcą wierzyć, że cała sprawa jest niefortunnym nieporozumieniem, nad którym kontrolę straciły władze miasta. Czy tak jednak rzeczywiście jest? Dziś trudno jednoznacznie powiedzieć, lecz jedna rzecz może faktycznie niepokoić. Na zamieszczonej przez prezydenta na Facebooku grafice znajduje się deklaracja, że że wycinki na terenach należących do miasta nie będzie.
Pamiętliwi przypomną sobie jednak, że w 2017 i 2018 roku podobną retoryką w sprawie wycinek na Hugobergu wykazywał się poprzedni zarząd miasta. Fakt wycinek tłumaczyli właśnie tym, że odbywały się one na terenach nie należących do miasta. Sęk bowiem w tym, że tereny te zostały wcześniej po prostu sprzedane w przetargach, o których głośno się nie mówiło i niewiele pisało. Trudno nawet wyobrazić sobie, że po kilku latach podobna sytuacja może się wydarzyć.
Wówczas te tłumaczenia nie zostały przez mieszkańców Świętochłowic przyjęte za wiarogodne i z pewnością podobnie byłoby w przypadku, gdyby taką samą taktykę przyjęli obecni włodarze Świętochłowic. Hugoberg to perła Świętochłowic. Nikt o zdrowych zmysłach nie pozwoli, aby sytuacja sprzed kilku lat miała się powtórzyć. Zwłaszcza zaś, że w poczekalni już dziś stoi kolejny ważny temat, również oparty o liczne społeczne protesty. To tzw. domki fińskie w Piaśnikach. Do naszej redakcji dotarły niepokojące informacje, z których wynika, że ich przyszłość wcale nie jest taka pewna, jak to deklarowano jeszcze 3-4 lata temu.