Do demokracji nie można się rozczarować

Rozmowa z Dawidem Kostempskim, prezydentem Świętochłowic

97a787f8d6fb66aaef15fa858aa433ea XL

- Jest Pan rozczarowany wynikiem wyborów?

- Do demokracji nie można się rozczarować. Poza tym proszę pamiętać, że wygrałem pierwszą turę wyborów, choć nie ma co ukrywać, że spodziewałem się lepszego wyniku. Z tej lekcji trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość…

- Będzie dla Pana przyszłość na stanowisku prezydenta miasta?

- Tu nie chodzi o mnie. Zależy mi na przyszłości miasta i ludzi. Zrealizowaliśmy i zaplanowaliśmy sporo ambitnych projektów, które skutecznie trzeba doprowadzić do końca.

- Pański rywal nie da rady tego pociągnąć?

- Mój rywal ma skrajnie odmienną koncepcję rozwoju miasta. To jest zupełnie inna bajka, ale nie chciałbym oceniać jego programu, bo od tego są wyborcy. Niepokojące są natomiast jego wypowiedzi dotyczące projektów, których realizacja już się rozpoczęła. Rewitalizacja stawu Kalina czy remont stadionu im. Pawła Waloszka to są poważne inwestycje, jedne z największych w historii miasta. Tam jest wszystko dopięte i zaplanowane. Zapowiedź „nowego podejścia” musi budzić niepokój, bo może ściągnąć na miasto niepotrzebne problemy.

- Co poszło nie tak w pańskiej kampanii?

- W mojej kampanii wszystko szło dobrze, ale ja i mój sztab nie spodziewaliśmy się takiej fali agresji i przekłamań ze strony rywala. Liczyłem na uczciwą walkę na argumenty, tymczasem kampania w naszym w mieście została sprowadzona do poziomu „fake newsów”. Jak racjonalnie można się bronić przed zarzutem, że wziąłem pieniądze przeznaczone na rewitalizację Kaliny? Przecież to jest inwestycja realizowana z zewnętrznych dotacji, gdzie bardzo rygorystycznie są przestrzegane zasady finansów publicznych. To pomówienie mogłoby być nawet śmieszne, gdyby nie zostało rzucone podczas kampanii wyborczej, kiedy mieszkańcy są bardziej podatni na polityczne emocje.

- Mógł Pan pójść z tym do sądu.

- Mogłem, ale wychowałem się w innej kulturze politycznej. Zawsze jestem gotów do ostrej dyskusji i starcia na argumenty, ale niech to się dzieje w otwartej debacie albo na łamach prasy, gdzie obowiązują jakieś reguły gry. Nie jestem specjalistą w rywalizacji na internetowy „hejt”. Nawet dobry bokser jest bezradny, kiedy dostanie cios poniżej pasa.

- Za wynik wyborczy nie może Pan winić tylko przeciwnika.

- Oczywiście, że nie. Dostrzegam też własne błędy. Myślę że większą uwagę należało poświęcić poprawie warunków mieszkaniowych w zasobach komunalnych. Tak się stanie w najbliższej kadencji, jeżeli świętochłowiczanie pozwolą mi dalej realizować plan dla miasta.

- Dlaczego warto na Pana głosować?

- Świętochłowice zmieniły się przez ostatnie osiem lat. Proszę sobie przypomnieć, jaka była sytuacja naszego miasta pod koniec 2011 roku. Szpital na skraju upadku, ogromne bezrobocie, zastój inwestycyjny i regres w praktycznie każdej dziedzinie życia publicznego. Nie mówię, że nie popełniałem w tym czasie błędów, ale nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. A przez ostatnie dwie kadencje działo się w Świętochłowicach sporo. Mam na myśli nie tylko wspomnianą już Kalinę i stadion, ale także nabierające rozpędu budownictwo mieszkaniowe, kilkanaście nowych placów zabaw, remonty dróg, czy inwestycje, które stały się symbolami naszego miasta, jak basen ekologiczny, muzeum czy odrestaurowane wieże wyciągowe. Bez względu na wynik wyborów, tego już nikt świętochłowiczanom nie odbierze.

Reklama