Przypomnijmy, że w gmachu tym była kiedyś restauracja z salą do tańca, zebrań i różnych spotkań oraz hotel i mieszkania. Dodajmy, że u schyłku XIX wieku, po rok 1900, kiedy gminą Świętochłowice kierował Robert Maly (Mally, Mały), właściciel wspomnianego domu, to tu była nieformalna siedziba gminy. Za kadencji Malego uregulowano m.in. nazwy i numerację ulic domów. Maly zakończył pełnienie funkcji naczelnika (Gemeindevorsteher) samobójczą śmiercią na skutek osobistych problemów finansowych. Ten gmach prawdopodobnie przejął później Salzmann, a potem zakupił go Preisner.
Wiemy, że Maly parcelę kupił w drugiej połowie XIX wieku od niejakiego W. Gwoździa i urządził tu gospodę z salą i ogrodem koncertowym. Kolejni właściciele miejsce to uatrakcyjniali i rozbudowywali. Frontowy budynek, prócz części mieszkalnej na I i II piętrze, przeznaczony był na restaurację, korzystano też z sali na tańce, zebrania.
Adam Preisner nabył tę posesję w roku 1924. Był to obiekt składający się z trzech kamienic (trzecim budynkiem był jednopiętrowy dom przy ul. Bytomskiej, w którym na piętrze mieszkał właściciel sklepu masarskiego ulokowanego na parterze). W drugim budynku, także na parterze, była duża sala teatralna (z aneksem na bufet) mieszcząca jednorazowo około 500 osób. Na piętrach były pokoje hotelowe i mieszkania. Z kolei w dużym ogrodzie, gdzie było około 100 drzew i ozdobnych krzewów znajdowała się muszla koncertowa, mały domek dla dozorcy, kręgielnia i pergola, obrośnięta pnącymi roślinami. Dół ogrodu przeznaczony był na korty tenisowe. Całość zaś stanowiła kompleks wypoczynkowo-rozrywkowy, wszak do ogrodu przylegał park Zacisze (Planty), na którego przeciwnym końcu był ośrodek wodny Magiery, a tuż obok gmachu było kino „Colosseum”. W ogrodzie postawiono też podest do tańca otoczony stolikami i krzesłami dla gości, a zimą w ogrodzie urządzano, jedyną w gminie, ślizgawkę. Przez pewien czas był tu też mały zwierzyniec.
Adam Preisner przyczynił się do uatrakcyjnienia posesji, a był to okres polonizacji terenów przywróconych Polsce z czasów niemieckich. Wyposażył więc scenę w sali teatralnej w nową kurtynę przedstawiającą Wzgórze Wawelskie z zamkiem, a hotelowi dał nazwę „Piast”, która się jednak niezbyt wśród miejscowych przyjęła.
Rodzina Preisnerów posiadała koło Pilzna majątek ziemski, który postanowiono sprzedać i ulokować pieniądze w inną nieruchomość.
Preisner, mieszkając w Tarnowie i prowadząc hurtową sprzedaż węgla, często jeździł na Śląsk. Tu dowiedział się, że jest do kupienia w Świętochłowicach (z tzw. mienia poniemieckiego) duży obiekt gastronomiczny z ogrodem. O decyzji skorzystania z oferty zadecydował właśnie spory ogród, który przypominał mu rodzinne strony.
W 5. Zeszycie „Świętochłowic i świętochłowiczan” czytamy: „Od czasu zakupu do roku 1928, czyli do wybuchu światowego kryzysu – administrowaniem i prowadzeniem restauracji zajmował się niejaki Michalik. Był to okres pełnego rozkwitu ośrodka, gdyż w pobliżu znajdowała się kopalnia węgla „Matylda”, której górnicy dobrze zarabiali i byli stałymi gośćmi restauracji. Tu odpoczywali, grali w karty, w kręgle, w bilard, tu urządzali zabawy, festyny, oglądali przedstawienia.
Od 1929 roku czas prosperity powoli mijał, obiekt przynosił coraz mniejsze dochody. Na Górnym Śląsku zamknięto 12 kopalń w tym kopalnię „Matylda Wschód” (w roku 1932). Bezrobocie z 10 tysięcy wzrosło do 40 tysięcy. (…) Dlatego też frekwencja gości w restauracji zmalała, dochody nie wystarczały na prowadzenie tak dużego obiektu i z tego powodu rozwiązano umowę z dotychczasowym kierownikiem i administratorem Michalikiem. Jego miejsce zajął brat Adama Józef Preisner (z żoną Zofią), który też był ofiarą wielkiego kryzysu.
W 1933 roku przeprowadził się z Tarnowa do Świętochłowic także Adam Preisner wraz z rodziną, też srogo dotknięty kryzysem. (…)
W sierpniu 1939 roku inteligencja świętochłowicka zorganizowała ostatni festyn w ogrodzie z koncertem, loterią fantową, tańcami. Nader aktywna w organizacji imprezy była żona dyrektora banku pani Wołoszyn. Gości było dużo, a dochód z imprezy był przeznaczony na Fundusz Obrony Narodowej.
Wyczuwało się niepokój przed zbliżającą się wojną. W drugiej połowie sierpnia 1939 roku ogród i salę teatralną zajęło wojsko polskie. Przyjechali z kuchnią polową, pojazdami konnymi, z całym ekwipunkiem. Napięcie rosło, wszak do granicy polsko-niemieckiej było tylko 4 km.
W tej sytuacji, chcąc ratować życie, rodzina Preisnerów zdecydowała się opuścić Świętochłowice. Na dwa dni przed mobilizacją część rodziny, z niezbędnymi rzeczami, wyjechała do wcześniej wynajętego mieszkania w Biadolinie koło Krakowa, sądząc że tam będzie można bezpiecznie przetrwać czas wojenny.
W ostatnim dniu przed wybuchem wojny Adam i Józef Preisner, maksymalnie zabezpieczywszy dom i mieszkania, dołączyli do rodziny w Biadolinie.”
W 1946 roku Adam Preisner wrócił sam do Świętochłowic. Zastał swój dom w ruinie. W miejscu gdzie stał budynek z salą teatralną było pogorzelisko i sterta gruzu, zaś frontowy dom ograbiony, mieszkania były puste, bez mebli, obrazów, a ogród zarośnięty.
Dowiedział się, że dom się spalił. Są dwie wersje przyczyn pożaru. Jedna, że Niemcy w czasie zabawy sylwestrowej zaprószyli ogień, a druga, że z pieca kaflowego wydostał się ogień w czasie przygotowań sali do przedstawienia teatralnego dla dzieci w okresie świąt Bożego Narodzenia w roku 1944.
Straty były duże. „Halina Szyrocka, córka Adama Preisnera, podczas rozmowy z żalem wspomina utratę swojego dużego olejnego portretu w szerokich złoconych ramach. Przedstawiał, na tle zielonych drzew, małą blondyneczkę, w jasno liliowej sukience, z psem bernardynem.
Po wojnie rodzina Adama Preisnera zamieszkała w Gliwicach. Administratorem majątku w Świętochłowicach został zawodowy księgowy nazwiskiem Łojko. Preisner, zobowiązany przez władze miejskie, własnym kosztem usunął gruz i pogorzelisko z posesji. W kamienicy frontowej na parterze nie uruchomiono już restauracji. Ta część budynku została przekazana Przychodni Lekarskiej. Na I i II piętrze wynajęto lokale na mieszkania. Niskie czynsze, zgodnie z obowiązującymi zarządzeniami w PRL, były odprowadzane na odrębne konto, z którego tylko część mogła być przeznaczona na bieżące remonty. Obiekt nie przynosił zysku umożliwiającego ochronę przed dalszą degradacją. Część ogrodu przylegająca do Parku Zacisze została, po urzędowej cenie, zakupiona przez miasto. W tej sytuacji Preisnerowie postanowili majątek sprzedać. W latach 60. ubiegłego stulecia zakupiła całą posesję Huta Florian. Oddając cały obiekt w ręce dobrze prosperującej huty Adam Preisner miał nadzieję, że posesja odzyska chociaż część dawnej świetności Stało się jednak inaczej.”
Dodajmy jeszcze, że Adam Preisner zmarł w Gliwicach w 1972 roku. Jego żona Wiktoria także zmarła w Gliwicach, lecz w roku 1983. Budynek w latach 90. XX wieku miał odnowioną elewację, ale obecnie jest smutną zabytkową kamienicą z okrojonym, zarośniętym ogrodem, bez parkanu, z zaniedbanym otoczeniem.
(map)