Elektorat strachu... komentarz powyborczy

Tak fascynujących wyborów nie było od lat. Ostatecznie wygrała demokracja – mamy rekordową frekwencję, choć niestety, spowodowaną specyficznymi uczuciami. To była kampania strachu i to on dyktował warunki gry. Jedni głosowali w obawie przed utratą 500+, 300+, trzynastej emerytury, uśmiercaniem starszych osób, oddawaniem dzieci gejom i zalewem uchodźców – jednym słowem Sodomą i Gomorą. Natomiast drudzy głosowali bojąc się powrotu do PRL, dyktatury, niszczenia konstytucji, sądów, ruiny finansowej, wyjścia z Unii Europejskiej i utraty tak ukochanej przez nas wolności osobistej.

Turzan

Strach jest potężną motywacją i siłą napędową. Kierowały nami głównie negatywne emocje. Na przekazie negatywnym była oparta cała kampania. Każda kolejna jest bardziej brutalna, pozbawiona kolejnych zahamowań. Sami na to pozwoliliśmy.

W komentarzach powyborczych prezydent Aleksander Kwaśniewski stwierdził, że tak będzie dopóki taka forma retoryki będzie skuteczna. Będzie istnieć tak długo, jak my – wyborcy, będziemy to akceptować. Naprawdę sensowne wystąpienie i komentarz. Tego samego nie mogę powiedzieć o wypowiedzi prezydenta Bronisława Komorowskiego. Dystans między były prezydentami jest ogromny.

Brak debat, brak dyskusji o programach – jeden i drugi kandydat oparli się na krytykowaniu tego drugiego. Dyskusji merytorycznej już nie było. Pytanie co teraz będzie, kiedy już opadnie wyborczy kurz? Gdy nie można mocą żadną wykrzyczanych cofnąć słów?

Gratulacje dla polityków. Udało Wam się skutecznie wszystkich przestraszyć. Czy teraz dacie radę Panowie zmienić klimat? W fazie deklaracji wyciągnięcie do siebie rękę, ale czy ten moment, jeśli faktycznie nastąpi – nie będzie tylko pustym gestem, jak wiele waszych słów?

Z uwagą śledziłem przebieg kampanii oglądając nawet telewizję (jedną i drugą), czego jak wiecie nie robię od lat, bo nawet telewizora nie posiadam. Niektóre rzeczy są zatrważające. Jeszcze bardziej przeraża fakt, że dajemy się w to wciągnąć i człowiek człowiekowi staje się wilkiem.

Powieszenie baneru jednego czy drugiego kandydata może stanowić problem. Sąsiad nas opluje, postraszy, że dom podpadli. Ksiądz nie udzieli komunii. W internecie wylewamy na siebie tony inwektyw. Dudnimy, trzaskamy, aż głowa boli od tego wszystkiego.

Nie widzę perspektywy zmian. Krok po kroku zmierzamy ku systemowi dwupartyjnemu, który choć nie jest zły, to huśtawki nastrojów po prostu raz po raz będzie nam fundował. Brakuje tego wentyla bezpieczeństwa w postaci trzeciej, a może i czwartej siły. Brakuje takiego PSL, który zawsze hamował zbyt daleko idące zapędy koalicjantów. Brakuje Prezydenta tonującego nastroje. Zawsze był ktoś z kim trzeba się było liczyć w podejmowaniu decyzji. Od pięciu lat jest inaczej.

Obudził moje nadzieje na nieco większą normalność i stabilność Szymon Hołownia. Choć intencje miał dobre, nie przebił się głową przez partyjne przepychanki. Pytanie czy uda mu się teraz swój potencjał wykorzystać i stanąć w wyborcze szranki za trzy lata. Eksperci mają wątpliwości, niektórzy mają… nadzieję.

W polityce chciałbym uczciwości i szukania najlepszych rozwiązań dla Polski, a nie stawiania na swoim i przekładania wszystkiego na głosy. Marzą mi się spory, a nie wojny. Niezależności tych, którzy mają dbać o prawo i nasze bezpieczeństwo od politycznych zleceń. Odrobiny spokoju i normalności.

To niestety, nie jest łatwe. Najlepszy system polityczny potyka się o największą słabość: o ludzi, którzy go tworzą. Za nami maraton wyborczy: samorząd, parlament, prezydent. Przed nami trzy lata względnego spokoju. Oby nie była to cisza, przed kolejną, jeszcze potężniejszą burzą. Przecież wszyscy mamy tego świadomość – każda nawałnica, która przechodzi przez nasz kraj wyrządza szkody.

Zobaczymy komentarze. Nie polityków, nie specjalistów, nie dziennikarzy. Komentarze zwykłych ludzi, którzy w niedzielę oddali swoje głosy. Moja polskość jest większa niż twoja? Mój patriotyzm jest jedyny prawdziwy? Mój pogląd lepszy niż twój? Czy porozmawiamy normalnie o polityce przy rodzinnym obiedzie nie tłucząc przy okazji żadnych naczyń?

Zaskoczę Was. To nie od polityków zależy. Tylko od nas. Ciebie, mnie i każdego Czytelnika. Spokojnych rozmów.

W kwestiach programowych, bo o tym nikt od dłuższego czasu nie dyskutuje przedstawiam mój własny pogląd:

* Zdecydowana polityka względem uchodźców – dla mnie największy atut PiS, absolutnie nie akceptuję politycznej poprawności Europu i skutków, do których to prowadzi

* 500+ to był dobry pomysł i udany program, chociaż osobiście uważam, że powinno być wprowadzone kryterium dochodowe (to wsparcie najbogatszym nie jest potrzebne), co jest logiczne i bezpieczne dla finansów Państwa. Powinno być przyznawane także rodzinom, w których przynajmniej jedna osoba pracuje, co znowu pozwoli uniknąć rozdysponowania środków na cele sprzeczne z założeniami

* 13 emerytura – beznadziejne rozwiązanie, tworzące pozór, że coś “otrzymujemy w prezencie”. Moja mama zapracowała na swoją emeryturę, zapłaciła podatki. Sensownym rozwiązaniem jest “emerytura bez podatku”, bo ile razy kraj może zabierać nam nasze własne pieniądze. Brak podatku od emerytury byłby sprawiedliwy, uczciwy i znacznie wyższe kwoty trafiłyby do emerytów niż z trzynastej, czternastej i piętnastej emerytury. To akurat najsensowniejsza propozycja KO.

* związki partnerskie – dyskusja o gejach i spór ideologiczny całkowicie przyćmiły znaczenie tego rozwiązania prawnego. Miliony ludzi żyją w związkach partnerskich dwupłuciowych – w tzw. konkubinatach. Z różnych powodów nie zawierają związków małżeńskich, natomiast nie mają żadnych praw. Partner nie dowie się o stanie zdrowia partnerki, chociaż tworzą rodzinę dla Urzędu Skarbowego oraz w innych formalnych sytuacjach stanowią obcych sobie ludzi. Tą kwestię należy uregulować.

* służba zdrowia i edukacja – dwie najważniejsze i tak naprawdę najbardziej dla nas kluczowe dziedziny kuleją coraz bardziej i stoją w obliczu zapaści. Żadnej dyskusji i propozycji w tym temacie nie słyszałem

* samorządy – największy sukces Polski, reforma, której wprowadzenie przyniosło wymierne efekty i to samorządowcy cieszą się największym zaufaniem w kraju. Polityka nie jest w samorządzie potrzebna, im jest jej więcej – tym gorzej. Największą słabością PiS jest podejście do wspólnot lokalnych, osłabianie samorządności i koncepcje zmierzające do centralizacji władzy

* wymiar sprawiedliwości – reforma sądownictwa na pewno jest potrzebna w zakresie tempa pracy, terminów, być może traktowania stron i świadków. Mam wrażenie, że nie tym się dziś zajmujemy. Wykorzystanie służb mundurowych do akcji przeciwko przeciwnikom politycznym, wyciąganie z domu o szóstej rano kogoś kto namalował obrazek jest dla mnie nadużyciem i metodami, które powinny być zarezerwowane dla prawdziwych przestępców: pedofilii, morderców, handlarzy narkotykami.

* media – chciałbym rzetelnych, profesjonalnych i wyważonych mediów, zwłaszcza publicznych, które chciałby i mógłby oglądać każdy z nas, bez względu na poglądy polityczne. Nie mogą być one narzędziem walki i niszczenia ludzi, bez względu na to jakie mają poglądy, jakie noszą nazwiska. Propagandę może (jeśli chce) uprawiać prywatny właściciel, a my możemy pozbawić go dochodów przestając oglądać. TVP otrzymuje jednak abonament i 2 mld na dokładkę od każdego z nas i mamy prawo za te pieniądze oczekiwać rzetelności.

Tematów do przedyskutowania, zastanowienia się i problemów do rozwiązania jest wiele. Nigdy nie jest tak, że jedna opcja ma monopol na wiedzę i dobre pomysły. Dlatego warto ze sobą rozmawiać, spierać i szukać rozwiązań. Takich sporów i takich dyskusji w polskiej polityce chciałbym doczekać.