- W jednym z wywiadów powiedział Pan, że przez kryzys „przejdziemy suchą stopą, najwyżej trochę umoczoną”. Tymczasem na Śląsku sytuacja jest wyjątkowo trudna…
- Trzeba przyznać, że historia zawsze stawiała wobec Śląska najtrudniejsze wyzwania, ale to właśnie dzięki temu Ślązacy są tak zahartowani. Epidemia uderzyła najmocniej tam, gdzie praktycznie nie sposób było się przed nią obronić. W kopalniach, gdzie po prostu trzeba pracować ramię w ramię, koronawirus znalazł warunki do wyjątkowo szybkiego rozwoju. Tym bardziej potrzebowaliśmy szybkich i zdecydowanych działań. To dzięki nim, a także dzięki determinacji samych górników, szefostwa kopalni, wojewody i władz samorządowych, wszystkich służb medycznych i sanitarnych na Śląsku dziś udało się opanować wszystkie ogniska choroby.
Wygaszamy skutecznie epidemię, zadbaliśmy o zabezpieczenie górniczych pensji i jednocześnie cały czas pracujemy nad gospodarczą reaktywacją całego regionu. Po uruchomieniu Tarczy Antykryzysowej, Tarczy Finansowej przyszedł czas na Tarczę dla samorządów czyli Fundusz Inwestycji Samorządowych wart aż 6 mld zł…
- Zdaniem opozycji uruchamianie teraz programu wsparcia dla samorządów to ruch podyktowany kampanią wyborczą.
- Polska gospodarka nie może czekać! Samorządy nie mogą czekać! To wsparcie potrzebne jest tu i teraz. Od szybkości reakcji na kryzys zależy jej skuteczność. To właśnie dlatego, że nie zwlekaliśmy ze wsparciem dla pracowników i przedsiębiorców polska gospodarka jest dziś w zdecydowanie lepszej kondycji niż największe potęgi na kontynencie, a bezrobocie według Komisji Europejskiej wynosi zaledwie 3 procent i to drugi najlepszy wynik w Europie. Takiego kryzysu świat nie widział być może od 100 lat, a opozycja chce odkładać ratowanie samorządów na potem? Wiceprzewodniczący PO Rafał Trzaskowski mówi dzisiaj, że sporo nauczyli się przez ostatnie 5 lat, ale tu widać, jak na dłoni, że to puste słowa. Kiedy w 2008 roku mieliśmy do czynienia z globalnym kryzysem finansowym rząd Donalda Tuska zwlekał z pierwszą reakcją ponad 70 dni, a na ogłoszenie programu wsparcia, który i tak bazował głównie na środkach unijnych Polska czekała blisko 5 miesięcy. Gdyby dziś ci sami ludzie byli u władzy za taką bezczynność Polacy i cała gospodarka zapłaciliby zapaścią, z której nie podnieślibyśmy się latami.
- Co dzieje się z Programem dla Śląska, pańskim sztandarowym projektem dla naszego regionu?
- Śląsk będzie kluczem do tego, jak z odbudową gospodarczą poradzi sobie cała Polska, dlatego Plan dla Śląska musi nabrać tempa. W czerwcu osobiście objąłem przewodnictwo nad Radą Wykonawczą Programu. Nie tylko jako premier, ale przede wszystkim poseł ziemi śląskiej chcę dopilnować, by realizacja kluczowych projektów odbywała się sprawnie, ale też by pojawiły się w nim nowe przedsięwzięcia, które przyspieszą rozwój regionu.
- Ile jest wart „Program dla Śląska”?
- Środki zaangażowane w realizację programu to już ponad 58 mld zł. Tylko od października udało się się uruchomić kolejne 10 mld zł. Śląsk potrzebuje skoku cywilizacyjnego i temu mają służyć te środki. Całe województwo zbyt długo było postawione same sobie, a przez wielu polityków po prostu spisane na straty. Tymczasem Śląsk jest i musi pozostać sercem przemysłowym Polski, ale jednocześnie stać się miejscem przyjaznym dla mieszkańców. Ok. 7 procent powierzchni województwa to tereny poprzemysłowe, które wymagają rewitalizacji. Obecnie otwieramy drogę by odzyskać te tereny dla Śląska, doprowadzić je do porządku i wykorzystać jako bazę do nowych inwestycji, zaprowadzić Śląski Ład…
- Śląski Ład w kontrze do Zielonego Ładu?
- W żadnym wypadku! Polska nie jest w kontrze do unijnej polityki klimatycznej. Troska o czyste środowisko i walka ze smogiem to nasza wspólna sprawa. Takie programy jak „Czyste Powietrze” albo „Mój Prąd” to najlepsza odpowiedź na dzisiejsze wyzwania klimatyczne. Troska o środowisko ma służyć ludziom, a nie odbywać się kosztem ludzi.
Transformacja energetyczna jest sprawą fundamentalnie ważną nie tylko dla województwa śląskiego, ale też dla całej Polski. Musimy jednak pamiętać, że nasz kraj jest w wyjątkowej sytuacji ze względu na ogromne znaczenie węgla w miksie energetycznym. Z kolei ze względów technologicznych i finansowych nie da się od razu „przeskoczyć” z paliw kopalnych na odnawialne źródła energii. Potrzeba więc stopniowych zmian, które nie obciążą Ślązaków, ale będą szansą na rozwój regionu. To dlatego od początku zabiegaliśmy w UE o sprawiedliwe warunki transformacji energetycznej. Wywalczyliśmy dla Polski i dla Śląska uczciwe zasady dochodzenia do neutralności emisyjnej CO2, ale też zagwarantowaliśmy na realizację tych celów dodatkowe środki. Teraz ten proces będzie jeszcze łatwiejszy dzięki dodatkowym 60 mld euro na walkę ze skutkami kryzysu, z których znaczna część trafi na Śląsk.
- W Unii Europejskiej trwa teraz bitwa o gaz…
- To prawda. Polska jest w tych zmaganiach jednym z kluczowych graczy. Dzięki gazoportowi w Świnoujściu oraz rurociągowi Baltic Pipe, który ruszy w 2022 roku możemy złamać rosyjski monopol na dostawy gazu, zagwarantować niezależność energetyczną nie tylko sobie, ale również naszym sąsiadom. Stawka jest niezwykle wysoka, a już zabiegi o Baltic Pipe pokazały, jak ważne na poziomie międzynarodowym jest współdziałanie różnych organów władzy państwowej. Rząd robił swoje w Brukseli, ale kluczowe było wsparcie Prezydenta Andrzeja Dudy, który na poziomie głów państw zadbał o to aby na tę inwestycję zgodziły się kraje, przez które przebiega trasa rurociągu. Bez zgodnego współdziałania prezydenta i rządu o takich sukcesach możemy tylko pomarzyć. Wybór Andrzeja Dudy gwarantuje, że ten kurs zostanie utrzymany.
- Co do relacji rządu z prezydentem są różne opinie. Pan jest zwolennikiem ścisłej współpracy. Natomiast opozycja skłania się raczej do modelu kontroli sprawowanej przez prezydenta nad rządem.
- Dziś mamy w Polsce agresywną, niekonstruktywną opozycję, która zawsze jest na „nie”, bez względu na to, co robi rząd. „Weto dla weta”, a nawet „im gorzej dla Polski tym lepiej dla nas” - to są podstawy logiki naszych konkurentów. Możemy przekonać się o tym, śledząc działania Senatu pod kierownictwem marszałka Grodzkiego. Nawet w czasie koronawirusa Senat zdominowany przez PO nie potrafił wznieść się ponad partyjne spory. Nawet w czasie największego kryzysu od 30 lat Senat w imię interesów politycznych zwleka z przyjmowaniem kluczowych ustaw. Jeśli 12 lipca wiceprzewodniczący PO zostanie wybrany na prezydenta, nie mam najmniejszych wątpliwości, że będzie to model działania Rafała Trzaskowskiego jako prezydenta. Najpierw interes partii, dopiero potem interes Polaków. Najpierw posłucha Donalda Tuska i swoich doradców.
Paraliż państwa, brak decyzji w kluczowych sprawach, polityczny chaos, blokada inwestycji, kłótnie zamiast współpracy – obawiam się, że właśnie tego możemy się spodziewać po kandydacie PO na prezydenta. Ale ten czarny scenariusz nie musi się ziścić. Wszystko zależy od naszej decyzji w wyborach 12 lipca. Wierzę, że to ze Śląska popłynie głos rozwagi i zapewni Polsce kolejne lata współpracy i rozwoju. Wierzę, że 12 lipca razem wybierzemy Prezydenta Andrzeja Dudę.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Jerzy Filar