- Mówiąc o Wojaczku dotykamy sfery na wskroś prywatnej i osobistej. Nie sztuka rozmawiać o nim, posługując się informacjami ze szkolnych podręczników. By zrozumieć człowieka z ponadprzeciętną wrażliwością i niespotykanym talentem literackim, trzeba posługiwać się tak jak on językiem doświadczeń i emocji. Wymieniany jednym tchem obok Szymborskiej i Różewicza, jako jeden z bardziej znaczących poetów polskich, a jednak... poeta wyklęty, poeta-skandalista. Zarówno poezją, jak i barwnym życiorysem naruszał wszelkie normy obyczajowe. Miał na koncie liczne rozboje, pobicia, nie był też ulubionym uczniem nauczycieli mikołowskiego liceum. Bezczelny, trudny do okiełznania, a przy tym błyskotliwy i niezwykle zdolny (nie tylko w przedmiotach humanistycznych) wciąż podważał szkolne autorytety. Potrafił z pamięci recytować całe strony książek, nie opuszczając przy tym ani jednego przecinka. Był typem outsidera, który otwarcie wyrażał swoje poglądy, co nie spotykało się z aprobatą i sympatią otoczenia. Nie przywiązywał też wagi do tzw. dóbr materialnych - pieniądze z honorariów autorskich, tantiemów, stypendiów i te, które dostawał od rodziców - wydawał na książki. W jego życiu było wiele kobiet , które zagościły z nim dłużej lub krócej. Żadna jednak nie zasłużyła na tytuł "Tej Jedynej" - poeta był zajęty przez poezję. Samobójstwo wyklętego poety było sprawą dokładnie przez niego przemyślaną. W poniedziałek, poprzedzający jego śmierć, żegnał się z matką słowami: "Już nie czas na sentymenty. Ty się więcej o mnie nie martw.". A więc - chłodna decyzja i, dosłownie, staranna kalkulacja, ponieważ poeta zapisał na kartce liczbę i nazwy tabletek, które zażył. Jego wiersze okazały się samospełniającymi się przepowiedniami – opowiadał redaktor Szczawiński.
W trakcie spotkania zaprezentowano niepublikowane zdjęcia, rękopisy i pamiątki po artyście. Uczestnicy mieli również okazję wysłuchać fragmentu głośnej audycji pt. „Syn- rzecz o Rafale Wojaczku” redaktora Szczawińskiego.