Jedni grafficiarze malują „z ręki”, inni przykładają do ściany wcześniej wykonane szablony. Podobno ta forma jest niemal wyłącznie domeną artystów „nielegalnych”. Czasami trudno odróżnić graffiti od pospolitych bazgrołów. Te zaś są „stare, jak świat”. Za najstarsze uważa się tzw. Graffiti Aleksamenosa – pokazujące ukrzyżowanego Chrystusa, wyryte na murze Pałacu Cezarów na Palatynie w Rzymie (odkryto je w 1857 roku). Natomiast na ścianie korytarza w Koloseum w roku 2013 naukowcy zauważyli wcześniej przeoczony rysunek fallusa we wzwodzie – datowany na III wiek n.e. Podobno autorami takich malunków byli kibice, którzy chcieli zapewnić powodzenie np. gladiatorom. Podobne rysunki i zapiski odkryto też na ścianach w Pompejach i Herkulanum, a wiele z nich tyczy się kwestii erotycznych i życia codziennego.
Graffiti a odpowiedzialność karna
Za uprawianie graffiti można zostać pociągniętym do odpowiedzialności karnej. Wykonanie szpecącego lub wulgarnego graffiti kwalifikuje się jako wykroczenie albo jako przestępstwo w zależności od wartości wyrządzonej szkody. Gdy nie przekracza ona 500 złotych, mamy do czynienia z wykroczeniem. Sprawa podlega wówczas straży gminnej (miejskiej) i tam można ją zgłosić. Jeżeli wartość wynosi więcej niż 500 złotych, można zwrócić się do policji, bowiem w grę wchodzi wówczas przestępstwo.
W Polsce mają zastosowanie przepisy art. 288 k.k. (zniszczenie mienia) lub art. 124 k.w. (zniszczenie rzeczy) w wypadkach najpoważniejszych naruszeń powiązanych z uszkodzeniem. Zwykłe bazgroły powinny zaś być ścigane z art. 63a k.w. (umieszczenie rysunku lub napisu bez zezwolenia) z orzeczeniem obowiązku naprawienia szkody.
Wielu włodarzy miast korzysta z usług prawdziwych grafficiarzy. Jeśli obraz powstaje na przygotowanym podłożu, na pewno wyjdzie lepiej i będzie trwały, jak np. w Chorzowie u wylotu ulicy Powstańców w pobliżu Urzędu Miasta. Gorzej, jeśli tworzy się go na odpadającym tynku, na „dziurawej” ścianie, po prostu po to, by „ukryć” jakieś braki. Szybko traci swój urok, jak np. przy ulicy Metalowców w Świętochłowicach.
W tym mieście uznanie, z jednej strony, a żal z drugiej należą się profesjonalnym twórcom, którzy od kilku lat starają się ratować ściany ciągu garaży przy ulicy Bukowej. W większości przypadków praca tych ludzi idzie na marne, gdyż tworzą na sypiącym się tynku, który w krótkim czasie odpada i malowidła miast zdobić – szpecą, a potem nawet nikną. Na marginesie dziwi opieszałość właścicieli garaży, którzy nie przejmują się, iż te budyneczki kolą w oko niechlujstwem. Inna sprawa, że nie razi to też włodarzy gminy! Przed laty w Świętochłowicach powstało sporo takich graffiti m.in. w ramach Wall Street Festival.
Graffiti edukacyjne w Świętochłowicach
Ostatnimi czasy nastała moda na tworzenie graffiti edukacyjnych. Zadania tego podjęło się m.in. Muzeum Powstań Śląskich. Powstały więc malowidła ukazujące postaci historyczne, związane z dziejami miasta. Jeden np. utworzono w Chropaczowie przy ulicy Kopernika i przedstawia Wiktora Wiechaczka, uczestnika trzech powstań śląskich, a inny w Centrum, przy ulicy Polnej. Ten ukazuje Marię Kowol – propolską działaczkę z okresu międzywojnia. Pomysłodawcą murali było Muzeum Powstań Śląskich, lecz powstały dzięki wsparciu finansowemu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego, a także zaangażowaniu Miasta Świętochłowice oraz miejscowego MPGL. Wykonawcą była firma IDEAMO z Warszawy, zaś autorem projektów była świętochłowiczanka Aleksandra Łyszczarz. Te obrazy znalazły zrozumienie, a ich inicjator, czyli Muzeum Powstań Śląskich – uznanie.
Muzeum ma w planie szereg innych, więc na kolejnym muralu umieściło już biskupa Teodora Kubinę, na innym Michała Grażyńskiego i Wojciecha Korfantego, polityków różnych opcji, różnych wizji Śląska, będących przykładem, jak to silniejszy (Grażyński – przedstawiciel sanacyjnej władzy) bezwzględnie zwalcza przeciwnika (Korfantego). Dlatego też ten mural wywołał kontrowersje, a nawet złość.
Potem na placu Słowiańskim w Lipinach, powstał mural, który oddaje hołd bohaterom, którzy walczyli w Powstaniach Śląskich. Na tym dziele sztuki zobaczyć można sylwetki pięciu powstańców i działaczy plebiscytowych ze Świętochłowic: Wiktora Polaka, Augustyna Świdra, Karola Hawełkę, Józefa Trojoka, Emanuela Imielę. Jedną ścianę tego budynku zdobi mural, ale jego pozostała część to „obraz nędzy i rozpaczy”, jak zauważył jeden z internautów, gdyż budynek domaga się solidnego remontu. Tu zapytamy: jeśli do niego dojdzie, jak uda się zachować mural?
Wspomnijmy przy okazji, że w Szkole Podstawowej nr 1 im. Miłośników Ziemi Śląskiej pojawiła się naścienna grafika. Przedstawia ona sześciu prezydentów RP na uchodźstwie. Za projekt odpowiadają dwie uczennice klasy ósmej: Natalia Dudek i Zuzanna Jagiełło. Nastolatki wystartowały w konkursie „Misja: Wolna Polska” i zdobyły pierwsze miejsce. Można więc i tak…
Pseudo grafficiarze na ulicach Świętochłowic
Niestety jednak w każdym mieście dominują pseudo grafficiarze, którzy swymi bazgrołami dają np. wyraz sympatii dla takiego, czy innego klubu sportowego, takiego czy innego idola muzycznego. Napisami, rzadziej obrazami, odzwierciedlają swe emocje. Szkoda jednak wizerunku miasta, które poprzez zanieczyszczone ściany, często tuż po odnowieniu, traci na estetyce.
Przykładem może być przejście w Świętochłowicach łączące ulice Tunelową i Hajduki. Mieszkańcy dziwią się, że sprawcy są bezkarni w mieście, które (podobno) jest monitorowane. Kolejnym przykładem braku poczucia estetyki w Centrum Świętochłowic jest przejście/przejazd pod wiaduktem kolejowym na tzw. mijance. Szpetne napisy w miejscu o dużym natężeniu ruchu, niedaleko siedzib policji oraz straży miejskiej, których „tworzenie” wymagało jednak sporo czasu są dowodem nieudolności służb odpowiedzialnych za wychwytywanie takich osób.
Nielegalne, wulgarne napisy, obrazy pojawiają się na budynkach, mostach i ekranach akustycznych, ale także na pomnikach czy koszach na śmieci w różnych częściach miasta. Niszczone w ten sposób są drzwi, wejścia do klatek schodowych, domofony, ogrodzenia, a także klamki, skrzynki elektryczne, gazowe, wiaty śmietnikowe, a nawet znaki drogowe. Jedne są zamalowywane, inne nie. Na pewno koszt ich usuwania jest wysoki, ale jeśli chcemy zachować estetykę miasta – nieunikniony.
Liczba nowych, szpecących graffiti wciąż rośnie. W Świętochłowicach niektóre próbowali zmyć uczestnicy projektu Centrum Integracji Społecznej. Jednak w walce z tym zjawiskiem konieczna jest ścisła współpraca policji, straży miejskiej i innych służb miejskich z mieszkańcami miasta. Bardzo ważne jest, by reagować w przypadku zauważenia, że ktoś niszczy w ten (a także inny sposób) mienie. Zatem niezmiernie istotna jest edukacja w szkołach i domach rodzinnych, a także przykładne karanie. Na pewno nie można udawać ślepego i głuchego, gdyż w przeciwnym razie nasze miasto będzie przypominało znane z filmów slumsy.
Warto też wiedzieć, że możliwe jest zabezpieczenie ściany przed graffiti, że jest ono często niezbędne w miejscach, gdzie niechciane malunki psują estetykę budynku. Jest to szczególnie drażniący problem, w przypadku budynków zabytkowych. Podkreślam: można temu zapobiec, a odpowiednim rozwiązaniem będzie np. zastosowanie bezbarwnego lakieru antygraffiti lub innego środka chemicznego. Taki wydatek na pewno się opłaci.
(map)
Może Cię zainteresować:
Świętochłowicki Jarmark Bożonarodzeniowy 2023. Co zaplanowano?
Może Cię zainteresować: