Katarzynki – trochę zapomniane święto

U schyłku listopada, przed okresem adwentu, żądni zabawy emocjonują się Andrzejkami, w których istotną rolę odgrywają praktyki wróżbiarskie. Dawniej bardzo w nie wierzono, lecz obecnie mają charakter wyłącznie zabawowy. Wróżbami zainteresowane były (i są) głównie dziewczyny. Z kolei chłopcy świętowali wcześniej Katarzynki, które obchodzili w nocy z 24/25 listopada, tj. w wigilię św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Oczywiście istotnym elementem tej zabawy były wróżby dotyczące ożenku i poszukiwania partnerki. Wróżono głównie ze snów.

Katarzyna

Pochodzenie zwyczaju Katarzynek

Pochodzenie zwyczaju Katarzynek nie jest do końca znane, jednak większość źródeł łączy je z wigilią św. Katarzyny, która jest patronką m.in. kawalerów, którzy pragną poznać pannę i w przyszłości wejść w szczęśliwy związek małżeński. Zwyczaj celebrowania Katarzynek (obok Andrzejek) cieszył się największą popularnością w XVIII i XIX wieku na wsiach, kiedy ustawały prace w polu. Wróżby na Katarzynki nie były jednak traktowane przez młodych mężczyzn zbyt poważnie, a stanowiły bardziej okazję do spotkań i beztroskiej zabawy. Było to jednak konsekwencją ówczesnej tradycji i kultury, gdyż to do mężczyzny lub jego rodziny należała inicjatywa poszukiwania i wyboru żony. Z czasem Katarzynki zostały wyparte przez bardziej popularne Andrzejki, które z święta przewidzianego wyłącznie dla niezamężnych dziewcząt stały się ogólną zabawą dla obojga płci.

Wróćmy do Katarzynek, otóż dawniej, wieczorem 24 listopada, kawalerowie kładli pod poduszkę ptasie pióro, co miało sprowokować prorocze sny na temat przyszłej żony. Jeśli więc mężczyzna śnił o białej kurze, czekać miał go ślub z młodą kobietą. Czarna kura zwiastowała wdowę, a więc raczej starszą wybrankę, zaś kura z kurczakami – wdowę z dziećmi. Jeśli we śnie chłopaka pojawiła się sowa, to była symbolem mądrej żony, tyle że… niepięknej lub (dla odmiany) niezbyt miłej. Gołąb oznaczać miał wybrankę urodziwą, lecz niemądrą. A kogut we śnie zapowiadał młodemu mężczyźnie, że w tym roku ślubu jednak nie będzie.

„W noc świętej Katarzyny pod poduszką są dziewczyny”

„W noc świętej Katarzyny pod poduszką są dziewczyny” – głosiło dawne porzekadło. Cóż, nie dziewczyny, a raczej ich garderoba. Chłopcy wykradali damskie elementy ubrania (wyjątkowo pożądana była bielizna), po czym ukrywali je pod poduszką. „Aby w noc z 24 na 25 listopada przyśniła ci się przyszła żona lub jej imię, musisz wykonać następujące czynności – informował ludowy nakaz. Umyj się i wytrzyj damską koszulą. Największą gwarancję będziesz miał, jeżeli tę koszulę założysz do snu. Pod poduszką połóż wybrane części garderoby lub bielizny damskiej. Ta ostatnia ma większą moc. (…) Sen może też zawierać wskazówki na temat tego, skąd będzie pochodziła przyszła żona. Jeżeli we śnie zobaczysz drogę lub jakiś pojazd, będzie to oznaczało, że przyszła żona będzie z innej miejscowości. Dom lub ogrodzenie mówi, że dziewczyna będzie z sąsiedztwa”.

Powszechnym zwyczajem były też karteczki z pierwszymi literami imienia (lub pełnymi wersjami damskich imion), które oczywiście lądowały pod poduszką. Nazajutrz rano chłopcy losowali je i już wiedzieli, z kim zwiążą się w ciągu najbliższych miesięcy. Po nocnych wróżbach kawalerowie spotykali się na śniadaniu. Każdy musiał mieć kawałek suchego chleba, który zostawał im na koniec w formie „deseru”. Wszyscy na raz zaczynali go jeść. Ten mężczyzna, który wygrał, jako pierwszy miał zmienić stan cywilny.

Urządzano także wróżby z użyciem kilku kubków. Pod każdy z nich należało schować mały gadżet, związany ze ślubem. Czyli np.: obrączkę (rychły ślub), monetę (przypływ majątku, związanego z ożenkiem), kłos zboża (dobrostan). Jeden kubek pozostawał pusty i temu, kto go wybrał, zwiastował niestety zastój finansowy (ale chwilowy). Kawalerowie podczas wróżb często wypowiadali magiczne zdanie: „Kasiu, daj znać, co się będzie ze mną dziać!”. Odpowiedź przychodziła rychło i budziła wiele emocji.

Chłopcy zwyczajowo ścinali w tym dniu gałązkę z drzewa wiśni i wstawiali ją do wazonu. Jeśli roślina zakwitła w ciągu miesiąca, czyli do Bożego Narodzenia, to zwiastowała prędki ślub (i to już w karnawale). Ten zwyczaj był szczególnie popularny w niektórych rejonach Śląska.

Święta Katarzyna Aleksandryjska jest patronką… dziewic

Przypomnijmy, że święta Katarzyna Aleksandryjska jest patronką między innymi: piekarzy, młynarzy, drukarzy, fryzjerów, kolejarzy, tramwajarzy, a także dziewic, żon. Opiekuje się też szczególnie cierpiącymi na choroby gardła. Pod orędownictwem Katarzyny Aleksandryjskiej znajduje się wiele miast, uczelni, czy organizacji. Obchody świętej Katarzyny, patronki kolejarzy odbywają zazwyczaj w się w niedzielę poprzedzającą 29 listopada.

Dziś, gdy mowa o katarzynkach, na myśl przychodzą nam często... pierniczki. „W XIX wieku od 25 listopada w Toruniu zaczynał się sezon na pierniki. W pobliżu nieistniejącej już bramy św. Katarzyny odbywał się jarmark, gdzie sprzedawano pierniczki o bardzo charakterystycznym kształcie. Według legendy Katarzyna, córka toruńskiego piernikarza, gdy jej ojciec zachorował, sama zaczęła wypiekać pierniki. Ponieważ nie znalazła ojcowskich foremek, wycięła cynowym kubkiem 6 kółeczek w cieście. Następnie, by ekonomicznie wykorzystać blachę do pieczenia, ułożyła pierniki jeden obok drugiego. W trakcie pieczenia ciasto się skleiło, zlepiło w jedną całość. Katarzyna ułożyła ostygłe pierniki w koszu i poszła na rynek obawiając się, czy sprzeda je pomimo dziwnych kształtów.

Wielkie było jej zaskoczenie, gdy okazało się, że pachnące pierniczki zaciekawiły torunian, a nawet przyjezdnych kupców. Cieszyły się większym powodzeniem niż dotychczas. Ich kształt był niepowtarzalny, a smak wyśmienity. Katarzyna nie zmieniła przecież receptury, a w przygotowanie włożyła całą swoją miłość do starego ojca. Docenili to wszyscy, którzy pierników spróbowali. Dlatego Toruń do dziś kojarzy się z piernikami, które zawsze znajdowały zbyt, wszak Toruń to miasto nad Wisłą, co sprzyjało handlowi, sprowadzaniu egzotycznych przypraw niezbędnych do wypieku pierników. Tak więc Toruń od wieków przyciąga turystów nie tylko swoją architekturą, ale również piernikowymi tradycjami. Te zaś w Toruniu smakują najlepiej.

(map)

Mleczarnia Lewerenza

Może Cię zainteresować:

Niespokojne lata trzydzieste w Świętochłowicach

Autor: Redakcja NGS24

13/08/2024

Swietochlowice planty

Może Cię zainteresować:

Świętochłowice w czasach śląskiej autonomii

Autor: Redakcja NGS24

15/07/2024

Sklep kolonialny 1

Może Cię zainteresować:

Sklepy kolonialne w Świętochłowicach

Autor: Redakcja NGS24

09/04/2024