Metamorfoza radnego Karcza? Poszedł do ministerstwa po pieniądze na Grotę. Już nie chce karczować PiS?

Szef świętochłowickiej Platformy Obywatelskiej ogłosił rozpoczęcie starań o pozyskanie środków finansowych na remont Domu Kultury "Grota" w Lipinach. To pierwszy taki przypadek ze strony opozycji w tej kadencji samorządu.

Bartosz karcz

Poprzedni i obecny rok to dla Świętochłowic prawdziwy urodzaj, jeśli chodzi o ilość pozyskanych przez miasto pieniędzy. Strona rządowa po raz pierwszy w historii docenia starania naszego samorządu, przyznając kolejne dotacje. To już ponad 50 milionów złotych, z których wkrótce rozpoczną się kluczowe dla Świętochłowic inwestycje, jak przebudowa ul. Przemysłowej ze zjazdem z DTŚ, remont ul. Łagiewnickiej, budowa nowych boisk, czy przebudowa MDK. Jest ich zresztą znacznie więcej.

Troska, czy prowokacja?

Teoretycznie może cieszyć, że o kolejnych możliwych środkach dla miasta w końcu pomyślała także świętochłowicka opozycja. Byłaby to pierwsza taka inicjatywa w obecnej kadencji samorządu, a przypomnijmy, że to już jej półmetek. Bartosz Karcz jest dziś radnym, ale był przecież przez kilka lat wiceprezydentem Świętochłowic, stąd troska o miasto w zasadzie powinna być wpisana w to działanie. Jest jednak coś, co może niepokoić i poddawać pod wątpliwość te intencje. To wywołana w ostatnich dniach przez opozycyjnych polityków awantura, dotycząca rzekomej likwidacji Domu Kultury w Lipinach. Rzekomej, bo do żadnej likwidacji nie dojdzie. Potwierdziły to zdecydowanie władze naszego miasta.

W "Grocie" musi dojść do koniecznej modernizacji, gdyż obiekt nie spełnia obecnie norm bezpieczeństwa. Genezą do wywołania tej awantury stały się wypowiedzenia umów najmu, jakie z wynikającej sytuacji otrzymały podmioty najmujące w "Grocie" pomieszczenia. Obszernie pisaliśmy o tym np. TUTAJ. Bartosz Karcz w awanturze o "Grotę" jest jedną z najbardziej aktywnych osób, usiłujących wmówić mieszkańcom Świętochłowic, że w Lipinach zamierza się "zabić" kulturę, stąd teza o możliwej próbie zbicia kapitału politycznego, wykorzystując sytuację w tym domu kultury może być w pełni zasadna. Szef świętochłowickiej PO złożył ten wniosek w imieniu stowarzyszenia "Razem dla Świętochłowic".

- (...) w imieniu Stowarzyszenia "Razem dla Świętochłowic" złożyłem w Ministerstwie Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pismo w sprawie pomocy w zachowaniu funkcjonowania Groty. Wsparcia finansowego i merytorycznego dla świętochłowickiego samorządu ze strony ministerstwa kultury. To było niezbędne skoro władze miasta tego nie robią (...) - napisał na swoim oficjalnym facebook'owym profilu.

Metamorfoza, czy odwaga?

Biorąc pod uwagę środowisko, jakie reprezentuje, a nawet jakim zarządza Bartosz Karcz, a także biorąc pod uwagę środowisko, które kieruje ministerstwem, misję radnego można by rozpatrywać w dwóch kategoriach: politycznej metamorfozy lub odwagi. Na to pierwsze raczej nie mamy co liczyć, wystarczy choćby rzucić okiem na zawartość oficjalnego profilu na Facebooku, z którego bardzo często leje się hejt w stronę rządzących krajem.

Czy zatem odwaga, a może nawet brawura? Bartosz Karcz znany jest rządowym politykom. Nie kto inny przecież, jak On sam, wzywał kilka lat temu do "wykarczowania" PiS, startując w wyborach do parlamentu. Takich rzeczy - powiedzmy sobie szczerze, w polityce się nie zapomina, nawet jeśli otwarcie się o nich nie mówi. Zwłaszcza, kiedy temat żył nawet w ogólnopolskich mediach.

Żeby nie było, jak ze stadionem

Ministerialne przygody dotyczące chęci pozyskania pieniędzy, Świętochłowice przerabiały już kilka lat temu w przypadku planowanego remontu stadionu im. Pawła Waloszka na Skałce. Przypomnijmy, że obietnice pozyskania środków z Ministerstwa Sportu składał w 2017 i 2018 roku zarówno ówczesny prezydent Dawid Kostempski, jak i sam Bartosz Karcz, pełniąc obowiązki wiceprezydenta. Tam również składano pisma, a mieszkańców Świętochłowic podtrzymywano w nadziei, że ministerstwo przekaże pieniądze.

Prawda wyszła na jaw jeszcze przed wyborami samorządowymi. Okazało się, że ministerstwo nigdy takich deklaracji nie składało, a wniosek o ministerialne pieniądze został jednoznacznie odrzucony. Efekt tamtych działań widzimy do dziś przechodząc obok stadionu, na którym zamiast trybun rośnie trawa, a zostawiono go w 2018 roku w stanie ogromnego gruzowiska. To, co obie sprawy łączy, to brak środków na remont po stronie miasta. Było tak w przypadku stadionu i jest tak w przypadku "Groty". Po co więc te same osoby powtarzają dokładnie ten sam scenariusz?

Środki na remont "Groty" i tak znaleźć się muszą, prawdopodobnie jednak nie stanie się to z inicjatywy radnego Karcza. Włodarze Świętochłowic wiedzą, że to priorytet, bo kultura w Lipinach była, jest i będzie. Zadanie na dziś trudne, ale na pewno wykonalne. Trzymamy mocno kciuki, że odbędzie się to w miarę szybko.

Fot. Oficjalny profil polityczny Bartosza Karcza (FB)