Niemcy, którzy zasłużyli się dla Świętochłowic
Rozwój obecnych Świętochłowic związany był z przemysłem. Ten zaś kształtował się w czasach pruskich, a potem niemieckich. Dlatego oczywiste jest, iż właścicielami ziem, zakładów byli Niemcy, którzy stymulowali rozwój Świętochłowic, Lipin, Chropaczowa i Zgody. Ci ludzie sprowadzali do swoich gmin wybitnych architektów, artystów, obsadzali fachowcami stanowiska kierownicze w swoich firmach. Osoby te także zwykle były Niemcami. Te prawdy były w czasach powojennych przemilczane, niechętnie poruszane, a przecież dobry gospodarz bazuje na dokonaniach swoich poprzedników, rozwija ich wkład i traktuje to jako sprawę naturalną.
Przypomnijmy tu kilka faktów z tej prusko-niemieckiej przeszłości. W 1806 roku właścicielem folwarku Lipina, który wtedy miał około 75 hektarów był król bawarski Maksymilian Józef Wittelsbach.
Piękny wystrój kościoła Matki Boskiej Różańcowej w Chropaczowie to w dużej mierze zasługa Matthiasa Beule, który przeniósł się na Śląsk w 1912 roku i otworzył swój warsztat w Bytomiu. Przepiękne rzeźby i płaskorzeźby jego autorstwa można do dziś podziwiać np. w Rudzie Śląskiej Nowym Bytomiu (kościół św. Pawła). W 1912 roku artysta wykonał prace w chropaczowskiej świątyni. Jego dziełem jest ołtarz główny poświęcony Matce Boskiej Różańcowej, który w formie tryptyku można ułożyć w różnych pozycjach. Nad nim widnieje kolejne dzieło tego artysty tzw. Belka Krzyżowa.
Kulturę filmową do Świętochłowic przynieśli właściciele kin, a teatralną m.in. restauratorzy, którzy udostępniali sale na przedstawienia teatralne.
Nie można nie wspomnieć o ogromnie istotnej roli duchowieństwa (tak katolickiego, jak i ewangelickiego), lekarzy, a także sportowców i działaczy sportowych.
Niemcami byli również rektorzy, czyli ówcześni kierownicy szkół, a dwóch spośród nich, czyli Teofil Bronny i Heinrich Moecke to autorzy świętochłowickich kronik. Bronny koncentrował się głównie na samych Świętochłowicach, a Moecke opisał historię Lipin.
Katowice zawdzięczają swój rozwój Franz’owi Winckler’owi współtwórcy przemysłu, który przyczynił się do przyszłego nadania im praw miejskich. Górny Śląsk, w tym również Chorzów pamięta zasługi Friedrich’a Wilhelm’a von Reden’a – niemieckiego dyrektora Wyższego Urzędu Górniczego we Wrocławiu, a później ministra w rządzie pruskim, zasłużonego dla rozwoju przemysłu, szczególnie na wschodnim terenie Górnego Śląska, który w 1786 roku otrzymał od króla Fryderyka Wilhelma II tytuł hrabiowski. W sąsiedniej Rudzie Śląskiej dumni są z Karola Goduli, który przecież podpisywał się jako Karl Godulla. My zaś na pewno na pierwszym miejscu musimy umieścić Donnersmarcków.
Kolejny raz podkreślmy, że dzięki Donnersmarckom małe w XIX wieku Świętochłowice szybko urosły do znaczącej osady przemysłowej i powiatowej miejscowości. Donnersmarckowie ogromnie dużo tu inwestowali, byli właścicielami ważniejszych zakładów.
Z rodziny tej jako pierwszy na Śląsku (w wieku XVI) pojawił się Jan II. Zaś związki rodu z ziemią bytomską to efekt pożyczki pieniężnej zaciągniętej od Łazarza Donneresmarcka przez Rudolfa II Habsburga na wojnę z Turcją. Cesarz dał wtedy w zastaw ziemię bytomską. Cesarskie zadłużenia wobec Donnersmarcków ciągle jednak rosły (m.in. za przyczyną wojny trzydziestoletniej (1618-1648) i w końcu w 1629 roku cesarz przekazał Bytom i Bogumin Hencklowi w dziedziczną własność, uwalniając się w ten sposób od długów.
Szlachectwo uzyskał dopiero w 1636 roku Łazarz II, syn Łazarza I, który otrzymał dziedziczny tytuł barona cesarstwa, a w 1651 roku wyższy, również dziedziczny, hrabiego cesarstwa. Syn Łazarza II, Jerzy VII Fryderyk, zapoczątkował linię śląską, która wraz z jego śmiercią w 1671 roku uległa podziałowi na linię bytomsko-siemianowicką i tarnogórsko-świerklaniecką.
Przedstawiciel drugiej z tych linii, Karol Łazarz, nabył w latach 1826 – 1828 dobra na terenie wsi Świętochłowice, Chropaczów oraz folwark Lipiny i rozpoczął inwestowanie na tych terenach. Hrabia zmarł w 1864 roku, lecz swój majątek przekazał już w 1848 roku swemu synowi Guido, który miał wówczas zaledwie 18 lat. Ten najpierw oddłużył hutę „Bethlen – Falva”, potem połączył kilka pół górniczych, by w 1873 utworzyć kopalnię „Deutschland”. W Chropaczowie założył kopalnie „Paris”, „Schlesien” oraz hutę „Guidotto”.
Zwiększenie ilości zakładów przemysłowych spowodowało utworzenie Dyrekcji Kopalń i Hut Donnersmarcków, której siedzibę ulokowano potem w Świętochłowicach. Niedaleko tego gmachu swoje biura miała inna z instytucji administracyjnych – Zarząd Dóbr Ziemskich Donnersmarcków, czyli późniejszy świętochłowicki ratusz – architektoniczne dzieło kuzynów, czyli Emila i Georga Zillmannów.
W pobliżu dzisiejszej ulicy Śląskiej hutę cynku „Klara” założył porucznik Karl Rother. Z kolei saski hrabia Detlev von Einsiedel z Mückenbergu (właściciel fabryki metalurgicznej w Lauchhammer w Saksonii) i Franciszek Antoni Egells dostrzegli w Czarnym Lesie korzystne warunki do rozwoju zakładów metalurgicznych i postanowili wybudować tu hutę żelaza. Egells widział w budowie huty główne źródło zaopatrzenia swej berlińskiej fabryki maszyn w surówkę żeliwną, gdyż produkowana w górnośląskich hutach wspaniale nadawała się zwłaszcza do odlewów części maszyn. Na tych terenach działała potem niemiecka firma „Spadkobiercy Gieschego”.
Same Świętochłowice również „wydały” wielu wybitnych ludzi (mowa tu o Niemcach): stąd wywodzi się np. Max Fleischer (ur. 4 lipca 1861 w Piaśnikach, zm. 3 kwietnia 1930 roku w Menton-Garavan) – botanik (specjalizujący się w mszakach) i malarz. Stąd jest Carl-Hermann Müller-Graaf (ur. 8 maja 1903 w Świętochłowicach, zm. 20 grudnia 1963 roku w Bernie) – dyplomata, prawnik. Był synem cenionego w Piaśnikach dr. Carla Müllera, który pracował od 1900 roku w tamtejszym szpitalu.
Podkreślmy na zakończenie, że Prusy zawsze szły z postępem: W roku 1717 Fryderyk Wilhelm I Hohenzollern wydał nakaz by wszystkie dzieci w całym kraju uczęszczały do szkół podstawowych, w 1807 roku zniesiono poddaństwo, a w 1810 dano prawo do wyboru zawodu. W Prusach rozwijało się rolnictwo, a potem przemysł. Na tym korzystał też Śląsk, no i Świętochłowice, gdzie przecież ludność polska sąsiadowała z niemiecką, a z postępu korzystali wszyscy.