Pierwsze informacje w sprawie oskarżeń byłego rzecznika miasta ukazały się na stronie Świętochłowice Nasze Miasto na portalu Facebook. Wynika z nich, że do kancelarii Rady Miejskiej trafiło pismo z Biura Interwencji Prawnej Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Skierowano je w odpowiedzi na przesłany tam list otwarty byłego rzecznika, który poprosił najważniejsze osoby w państwie o zwrócenie uwagi na działania prezydenta Świętochłowic Daniele Begera. Pismo zostało zakwalifikowane jako skarga na prezydenta miasta i będzie analizowane przez radnych Rady Miejskiej.
Patryk Kosela: Zostałem upojony do nieprzytomności
Patryk Kosela, były rzecznik Urzędy Miejskiego w Świętochłowicach, twierdzi, że w marcu 2021 roku otrzymał od Daniela Begera wezwanie do gabinetu prezydenta, gdzie dowiedział się, że ma tam z nim pić alkohol. Działo się to już po zamknięciu urzędu. Do tej dwójki dołączyć mieli następnie wiceprezydenci i prezes jednej z miejskich spółek, który finalnie jednak nie pił.
- Zostałem tam upojony do nieprzytomności, co wpłynęło w istotnym stopniu na nasze dalsze relacje – napisał w swoim liście otwartym.
Prezydent Daniel Beger, pytany przez dziennikarzy o potwierdzenie faktu picia alkoholu w urzędzie stwierdził, że na tak zadanie pytanie odpowiedzi nie udzieli. W zamian wypowiedziała się Katarzyna Tomczyk, kierująca kancelarią prezydenta. Według niej Daniel Beger nigdy nie nakłaniał, ani nie zachęcał nikogo ze swoich podwładnych do picia alkoholu.
Z informacji, jakie uzyskaliśmy od jednego ze współpracowników prezydenta wynika jednak, że w czasie kiedy miało miejsce to zakrapiane spotkanie, Katarzyny Tomczyk w magistracie być nie mogło. Została wcześniej przeniesiona na pewien czas do szpitala w Piaśnikach. To jej miejsce w urzędzie zajął Patryk Kosela.
Kolejna odsłona konfliktu Beger - Kosela
To kolejna odsłona konfliktu na linii Patryk Kosela – Daniel Beger. Przypomnijmy, że pierwszy z nich w ostrych słowach skrytykował prezydenta po wprowadzeniu „zamordystycznego” jego zdaniem kodeksu etyki urzędników, przyrównując go do praktyk stosowanych w Rosji i na Białorusi.
W efekcie został pozwany, lecz nie przez prezydenta, a przez gminę Świętochłowice, która miała poczuć się urażona krytyką byłego rzecznika. Zażądała, aby ten wpłacił pieniądze na stowarzyszenie związane z… prezydentem miasta. Szczegółowo opisywaliśmy to na naszym portalu w artykule:
Prezydent nie pozostał dłużny byłemu rzecznikowi i opublikował w mediach społecznościowych grafikę przedstawiającą Patryka Koselę w otoczeniu Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki. Sprawa trafiła do prokuratury, a poszkodowany tymi działaniami Kosela postanowił poprosić o wsparcie znanych polityków. W liście otwartym wskazał m.in. że działania Daniela Begera miały na celu pozyskanie od niego pieniędzy dla prezydenckiego stowarzyszenia. W udzielonej dla gazety Wyborczej odpowiedzi potwierdziła to szefowa kancelarii prezydenta.
- Miasto domaga się od Koseli przeprosin oraz 5 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz stowarzyszenia, które jest związane z prezydentem – informuje Katarzyna Tomczyk.
Daniel Beger napisał list do nowego pracodawcy Patryka Koseli
Wcześniej list napisał prezydent Daniel Beger – do dyrekcji Muzeum Śląskiego. Tam zatrudnienie znalazł były rzecznik świętochłowickiego Urzędu Miejskiego. Katarzyna Tomczyk tłumaczy w Gazecie Wyborczej, że prezydent Świętochłowic poinformował w tej sposób o planowanym pozwaniu Patryka Koseli do sądu, a odbyło się to w …trosce o wizerunek instytucji kultury, jaką jest Muzeum Śląskie. Więcej na ten temat w liście otwartym napisał były rzecznik. Czytamy tam m.in.
(…) prezydent Daniel Beger wysłał oficjalne pismo z kancelarii prezydenta Świętochłowic do mojego nowego pracodawcy, w którym to odniósł się do mojej wypowiedzi, twierdząc, że zestawiłem go z Putinem i Łukaszenką jak zbrodniarza, oraz określił mnie (w znacznym skrócie) jako osobę niegodną jakiegokolwiek zaufania. Poinformował mojego pracodawcę, iż wystąpi do sądu z powództwem przeciwko mnie i będzie żądał ode mnie pieniędzy. Wysłanie takiego dokumentu jest w moim przekonaniu działaniem na pograniczu hejtu – mającym zniechęcić do zatrudniania mnie w instytucjach publicznych. To również przejaw dyskryminacji i mobbingu, nieważne, że powstałego już po zakończeniu stosunku pracy.