Wielu mieszkańców spółdzielczych zasobów czekało na rok 2021, jako na ten czas, w którym wybrane mogą zostać nowe władze spółdzielni. Akurat w tym roku właśnie kończy się kadencja obecnej Rady Nadzorczej, zaś walne zebranie członków ma m.in. na celu wybór nowej Rady. Ta, po wyborze mogłaby powołać nowy zarząd spółdzielni, zwłaszcza, że jak nigdzie indziej - potrzeba tam zmian. Tak się jednak nie stanie, a przynajmniej nie w planowanym terminie.
Organy spółdzielni znalazły sobie bowiem alibi w postaci tzw. ustawy antycovidowej. Informację o odstąpieniu od organizacji walnego zebrania podano mieszkańcom w postaci wpisu w gazetce, którą wrzucano do skrzynek. Nie pojawiły się w tej sprawie - jak to zwyczajowo bywa, żadne ogłoszenia na tablicach informacyjnych. Sęk jednak w tym, że gazetkowa informacja została skierowana do ... członków zasobów, a takie pojęcie formalnie nie istnieje. Prawidłowo sformułowany komunikat powinien się odnosić do członków spółdzielni. Jak słusznie zauważono na internetowym Forum Mieszkańców Spółdzielni mieszkaniowej:
- Można być mieszkańcem zasobu, a członkiem jest się spółdzielni.
Czym skutkuje ta decyzja?
Brak walnego zebrania to przede wszystkim brak udziału członków spółdzielni w procesach decyzyjnych dotyczących jej przyszłości. Ale to również automatyczne wydłużenie kadencji zarządu i rady nadzorczej. To mniej więcej to samo, gdyby z jakichś przyczyn nie organizować wyborów do samorządu, a prezydent i rada miejska na nieokreślony czas mogli rządzić dalej. Nieokreślony, bo w tym wypadku ustawa antycovidowa mówi, że spółdzielnie mogą odstąpić od zwołania walnego zebrania aż do czasu odwołania stanu epidemii w kraju, na co umówmy się - nikt z członków spółdzielni nie ma żadnego wpływu.
Może to być rok, dwa, trzy, itp. W tym czasie obecne organy władzy w spółdzielni mogą sobie spokojnie wegetować pełniąc te same funkcje. Podobna sytuacja miała miejsce w Rudzie Śląskiej i także w największej w tamtym mieście spółdzielni. Obszernie pisał o tym portal Rudzianin.pl (link do artykułu). Tam również nie zorganizowano wyborów, a dodatkowo podejrzewa się, że dochodzi tam do przypadków "prywaty" i nepotyzmu.
Wszystko się otwiera, a spółdzielnia się ... zamyka
Czy odwołanie walnego zebrania to była konieczność? Absolutnie nie. Pamiętajmy, że ustawa dała ten bezpiecznik na wypadek rzeczywistego stanu zagrożenia. Dziś nie dość, że tego stanu zagrożenia praktycznie nie ma, to dodatkowo otwierają się prawie wszystkie sektory publicznej działalności. Bez problemu możemy pójść do restauracji, do kina, na koncert czy na stadion. Instytucje i urzędy wracają do obsługi swoich klientów. Nie ma więc lepszego czasu na zorganizowanie walnego zebrania, jak właśnie czas obecny.
To covidowe alibi nie znajduje więc uzasadnienia, a mieszkańcy zastanawiają się o co tak naprawdę chodzi. Zapewne o to samo, co zawsze. Zgodnie z powiedzeniem, że gdy nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo o co chodzi. W branży spółdzielczej mówi się otwarcie, że pensje zarządów tak dużych spółdzielni oscylują w wysokości od 20 do nawet 70 tysięcy złotych miesięcznie.
Spółdzielnią od wielu lat rządzi Karol Woźniczka, który dawno temu na tę posadę zamienił stołek wiceprezydenta miasta. To zapewne bardzo opłacalna działalność, być może dlatego 73-letni już prezes nadal nie wybiera się na emeryturę. Covidowe alibi pozwoli mu przetrwać na stanowisku nieokreślony, dalszy czas.
Pomóc mogą zmiany w ustawie
Cytując portal Rudzianin.pl, obowiązujące prawo spółdzielcze jest niedoskonałe. Szczególnie zdają sobie z tego sprawę lokatorzy zasobów spółdzielni mieszkaniowych, gdzie od wielu lat (czasem nawet kilkudziesięciu!) władze sprawują ci sami ludzie. Przy obecnych przepisach zastąpienie ich sprawniejszymi, bardziej kompetentnymi menadżerami jest bardzo trudne i przeciętni spółdzielcy nie mają realnego wpływu na to, kto kieruje ich spółdzielnią.
Spółdzielcza demokracja ma wady, więc rząd planuje dużą reformę prawa spółdzielczego. Chodzi przede wszystkim o to, by jak najwięcej zależało od członków spółdzielni, a nie okopanych w spółdzielczych biurach urzędników. Wśród najważniejszych zmian w przepisach proponowanych przez Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii znalazły się m.in.:
- wprowadzenie kadencyjności członków zarządu spółdzielni
- obligatoryjny wybór członków zarządu zarządu spółdzielni przez walne zgromadzenie
- umożliwienie członkom spółdzielni głosowania nad uchwałami objętymi porządkiem obrad walnego zgromadzenia również na piśmie poza posiedzeniem
- walne zgromadzenie będzie mogło zostać zastąpione przez zebranie przedstawicieli
- wprowadzenie przepisów, zgodnie z którymi członkowie spółdzielni będą mogli wybierać związek rewizyjny, który przeprowadzi badanie lustracyjne
- rozszerzenie uprawnień członka i właściciela lokalu niebędącego członkiem w zakresie dostępu do dokumentów, które spółdzielnia zobowiązana będzie udostępnić
Dwa lata temu Spółdzielnia Mieszkaniowa w Świętochłowicach obchodziła jubileusz 60-lecia. W specjalnym materiale wideo, który z tej okazji nagrano, prezes Woźniczka już wtedy sprzeciwiał się planowanym zmianom ustawowym, twierdząc, że to ingerencja w samodzielność i osiągnięcia ruchu spółdzielczego. Wydaje się jednak, że jeśli nowe przepisy wejdą w życie, to spółdzielnie mieszkaniowe, w rozumieniu ogólnym oczywiście, wreszcie przestaną przypominać prywatne księstwa, a spółdzielcy zyskają większą decyzyjność. Trzeba wszak pamiętać, że to nie zarządy i nie rady nadzorcze tworzą te spółdzielnie, a ich członkowie - właściciele i najemcy spółdzielczych mieszkań.