O sprawie przypomniał dzisiaj dziennik "Fakt". Jak informuje reporterka gazety - w przyszłym tygodniu, 23 marca br. w Sądzie Najwyższym w Warszawie sprawa Adama Ł. będzie ponownie rozpatrywana. Sąd może ją przekazać do ponownego rozpatrzenia lub utrzymać wyrok 25 lat w mocy. To efekt decyzji Prokuratury Generalnej, która w 2019 roku wniosła o kasację, uważając że skrócenie kary dla bestii ze Świętochłowic oznacza wyrok zbyt niski. 23 marca odbędzie się w tej sprawie rozprawa w Sądzie Najwyższym w Warszawie.
" Najpierw wstrząsnęła Polską sprawa zabójstwa jego żony - Alicji Cesarz (†33 l.). W 2006 r. kobieta odkryła jego romans z psycholożką z urzędu miasta. Zażądała rozwodu. Gdy kobieta wniosła do sądu sprawę o podział majątku Adam Ł. wściekł się, że jemu chciała dać tylko 7 tys. zł. Był nie tylko przystojny, kochliwy, ale też łasy na pieniądze. Zwabił byłą żonę do mieszkania w Chorzowie i zamordował. Ciało spakował do walizy i wywiózł w nieznane. Do dziś nie znaleziono zwłok Alicji Cesarz (†33 l.). Morderca wypłacił z jej konta z bankomatu kilka tysięcy złotych. Zdradziło go to, że miał przy sobie wydruk potwierdzenia wypłaty z bankomatu. Gdy przyszli po niego policjanci... zjadł go. Urzędnik- morderca 15 września 2011 roku został za to skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo Alicji Cesarz. W tej sprawie wielką rolę odegrała jego kochanka - psycholożka. Anna W. To jej miał się zwierzyć z tego, co zrobił Alicji. Dodał także, że to nie była jego pierwsza zbrodnia" - czytamy m.in. w dzisiejszym artykule na portalu Fakt.
Wydarzenia o których mowa działy się w roku 2007. Adam Ł. pracował wówczas w Wydziale Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego w Świętochłowicach. Jego była żona - Alicja była córką jednej z ówczesnych naczelników tegoż samego urzędu. Pół roku wcześniej para się rozwiodła, jednak jak podawał kilka lat temu program "Uwaga" stacji TVN - często się spotykali, mieli m.in. wspólne mieszkanie w Chorzowie. Alicja szykowała się do wyjazdu do Australii. Na dwa dni przed wyjazdem zgłoszono jej zaginięcie, w toku postępowania w piwnicy znaleziono kartę do bankomatu, a morderca na oczach policji zjadł potwierdzenie wypłaty pieniędzy z konta byłej żony. Rozpoczął się proces poszlakowy.
"Prokuratura oskarżyła Adama Ł. o zabójstwo Alicji, choć dotąd nie znaleziono jej ciała. Na ławie oskarżonych siedzi również kochanka Adama Ł. Anna W. Ma zarzuty utrudnia śledztwa i składania fałszywych zeznań. Adam przyznał się jej do zabójstwa byłej żony. Przez wiele miesięcy dawała alibi Adamowi Ł., w końcu zmieniła zeznania i zaczęła go obciążać. Nie che mówić dlaczego. Wiadomo, że w trakcie śledztwa dostała tajemniczy anonim - ”Jeżeli nie chcesz podzielić losu Ali, to w sprawie Adama morda w kubeł. Inaczej Cię znajdziemy” - czytamy w archiwalnym artykule na portalu TVN.
W trakcie procesu o morderstwo Alicji Cesarz na jaw wyszło inne morderstwo, również na kobiecie, z którą Adam Ł był w związku, lecz 19 lat wcześniej. Kobieta została uduszona a jej ciało znaleziono w studzience kanalizacyjnej. Podczas sekcji zwłok okazało się, że była ciąży, a ojcem dziecka miał być właśnie Adam. Mężczyzna znalazł się w kręgu podejrzanych osób, lecz z uwagi na brak dostatecznych dowodów nie został oskarżony. Stało się to dopiero po zeznaniach kochanki, której o tym fakcie opowiedział. Ciała Alicji Cesarz niestety nie odnaleziono, a sam sprawca w trakcie procesów zarzekał się, że nigdy nie zdradzi miejsca jego ukrycia.
Były urzędnik został skazany za morderstwo byłej żony w 2011 roku na 25 lat pozbawienia wolności. 2 lata później na taką samą karę został skazany za morderstwo swej dziewczyny sprzed lat. W 2018 roku Sąd w Krakowie skazał urzędnika na dożywocie, niestety w procesie apelacyjnym we wrześniu 2018 r. obniżono mu wyrok do 25 lat więzienia. Jest możliwość, że po interwencji Prokuratury Generalnej morderca jednak spędzi w więzieniu resztę swojego życia.
O całej sprawie bardzo szczegółowo informuje również w swoim artykule portal Crime.com.pl