Świętochłowice za 10 lub za 20 lat. Czy tak będą wyglądać?

Żeby wysnuć prognozy o tym, jak wyglądać będą Świętochłowice za 10 czy 20 lat nie trzeba wcale jasnowidza. Nie trzeba też piszących takie prognozy firm, za których pracę z reguły płacimy my - podatnicy. Wystarczy świadomość mieszkańców, ich słyszalny głos i wizja, która nie musi wcale pochodzić z programów wyborczych, lecz z pragnień samych mieszkańców. O wizję naszego miasta przyszłości poprosiliśmy Mariana Piegzę, naszego mentora, piszącego dotychczas o przeszłości. Tym razem jednak artykuł Pana Mariana wybiega w przyszłość.

Więtochłowice przyszłości

Świętochłowice za 20, 30 lat

Lubię pisać o przeszłości Śląska, naszego miasta. Natomiast dywagacje na temat przyszłości, to po prostu fantazjowanie. Dlatego na propozycję napisania tekstu o tym, co będzie za ileś tam lat, zdecydowanie powiedziałem – nie. Redakcja jednak nalegała, a wtedy przypadkowo w radio przypomniano piosenkę Jana Pietrzaka „Za trzydzieści parę lat”. Wówczas pomyślałem: dlaczego nie miałbym spróbować?

Przypomnę Państwu fragmenty tego niegdyś popularnego utworu. Autor ironizował w nim, że „Bardzo wszyscy lubimy aż do późnej starości snuć radosne marzenia o świetlanej przyszłości”. Szydził z propagandy sukcesu, że po latach „piękny będzie stary świat, wspaniali ludzie, pełny dobrobyt, nastrój świąteczny.” Wreszcie gorzko kończył, że w przyszłości „jak dobrze pójdzie, pozostanie ciemny ślad na białym murze, cisza nieznana, spokój odwieczny, kilka bakterii w głębi mórz.”

Co planowano dla Świętochłowic?

Myśląc o perspektywach naszego miasta zacząłem szukać materiałów i natrafiłem na dokument z czasów dawnej „prezydentury” – „Strategia Rozwoju Świętochłowic do roku 2030”. Czytamy w nim takie np. hasła: „Stymulowanie wzrostu gospodarczego w oparciu o atrakcyjność inwestycyjną oraz branże wykorzystujące dynamikę zmian społecznych”; „Budowa przyjaznej przestrzeni miejskiej oraz nowoczesnej infrastruktury społecznej przy wykorzystaniu potencjału poprzemysłowego miasta”; „Tworzenie warunków dla wzrostu jakości życia wszystkich mieszkańców, także tych zagrożonych różnymi wymiarami wykluczenia i marginalizacji”. Mowa jest w nim też o: „kluczowym kierunku wsparcia w obszarze gospodarki” jest także o „rozwoju tzw. „srebrnej gospodarki” w różnych wymiarach”, jest również podane, że „nowoczesne usługi dedykowane seniorom stanowić mają wiodący obszar w zakresie promocji przedsiębiorczości”. Pięknie brzmiało, że „Świętochłowice staną się wiodącym ośrodkiem w tej branży, także w zakresie aktywizacji gospodarczej i zawodowej osób z grupy 50+, wykorzystując tym samym zjawisko starzenia się populacji jako potencjał dla rozwoju gospodarczego”.

Można powiedzieć, że same ogólniki, frazesy, wręcz miejscami dyrdymały, za które pewna (podpisana) grupa wzięła sporą kasę. Rozumiem – musiał być odpowiedni dokument, więc go stworzono.

Takie miały być konkrety...

We wspomnianym opracowaniu były też pewne konkrety: „Modernizacja stadionu miejskiego w ramach rozwoju infrastruktury Ośrodka Sportu i Rekreacji „Skałka”; „Połączenie miejskiego układu drogowego w zachodniej części miasta z DTŚ”; „Systematyczny rozwój nowoczesnego systemu gospodarki odpadami i segregacji”;
„Realizacja zadań w zakresie zachowania i zwiększenia powierzchni biologicznie czynnych na terenie miasta, w tym w szczególności terenów zielonych i zbiorników wodnych (tworzenie przestrzeni wypoczynku zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju). Eliminacja potencjalnych zagrożeń ekologicznych, a także poprawa klimatu akustycznego w Świętochłowicach”; „Budowa tożsamości lokalnej i zwiększenie poziomu identyfikacji mieszkańców z miastem jest istotnym wyzwaniem w związku z rosnącą mobilnością oraz konkurencją w zakresie atrakcyjności osiedleńczej. Zakłada się, że wiodącą rolę w zakresie działań w wymiarze symbolicznym będzie podejmować Muzeum Powstań Śląskich we współpracy z innymi jednostkami samorządowymi.”

Co zostało zrealizowane – widzimy…

Pragnienia dla Świętochłowic ...

Zerkając do „Rocznika Świętochłowickiego” do kronik „Z życia miasta” odnalazłem m.in. zapowiedź pewnego biznesmena, który obiecywał rychłe wybudowanie na „Skałce” Aquaparku. I co? Ano nic. Zresztą przy okazji zachęcam Czytelników do lektury tych kronik, a przekonamy się m.in., co z różnych zapowiedzi wyszło.

Po tej lekturze zastanawiałem się jakie są moje wizje, czy raczej nadzieje. Biorą pod uwagę mój Pesel, to z pewnością nie będzie mi dane przekonać się o słuszności tych pragnień za owe 20 czy 30 lat. Może się jednak zdarzyć, że Najwyższy da mi radość sędziwego wieku i wówczas się okaże, czy moje prośby się spełniły.

Zatem chciałbym, by miastem kierowała i o nim decydowała grupa jednomyślnych ludzi, mających na uwadze faktyczne dobro gminy, a nie tylko interes ugrupowania partyjnego czy też własny. By ci ludzie wybrani byli przez mieszkańców rozważnie, bacząc na ich społecznikowskie predyspozycje, nie zaś na to, że kandydujący jest dobrym lekarzem, fajnym nauczycielem czy miłym sąsiadem…

Pragnąłbym by piękny deptak, na odcinku ulicy Katowickiej, był przyjazny ludziom, czyli z ławeczkami, letnimi ogródkami, zadbanymi witrynami sklepów, ładnymi elewacjami kamienic i wreszcie: wolny od wszelkich pojazdów!

Nie było nas, był las...

Życzyłbym sobie by tereny zielone w naszym mieście nie tylko się ostały, ale były zadbane i nie uszczuplane. Radowałbym się, gdyby w naszym mieście znów był las, bo (jak ostatnio się dowiedziałem z dokumentu „Zmiana Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Świętochłowice”) u nas nie ma lasu. Wyjaśniam: to co w Studium z roku 2012 oznaczone było jako las i chroniło przed zabudową, teraz jest sygnowane jako tereny rekreacji, gdzie możliwa jest zabudowa zgodna z zapisem. Co ciekawe: na mapce opracowania nie ma lasu, ale w tekście jest on kilkakroć wymieniany. Tak więc jest to kolejny dokument niedopracowany albo zgodny z myślą – „im mniej klarowny, tym lepszy”?

To jednak była taka dywagacja na marginesie. Jakie są dalsze moje pobożne życzenia?

Małe rzeczy dadzą miastu klimat i perspektywy rozwoju

Widziałbym rzeczowe, bez zbytnich negatywnych emocji konsultacje społeczne, gdzie troska o miasto i merytoryczność dyskusji byłyby znamienne dla każdej z rozmawiających osób.

Cieszyłbym się też z tego, że kolejny włodarz gminy będzie tworzył na podwalinach dokonań swego poprzednika i doceni jego wkład w rozwój miasta.

Pod koniec trochę sarkastycznie: byłbym ukontentowany, gdyby dawną siedzibę Miejskiej Biblioteki Publicznej przy ulicy Konstytucji 1997 roku (dawna Karola Świerczewskiego) Spółdzielnia Mieszkaniowa przerobiła na tak potrzebne mieszkania, a przychodnia „przylepiona” do Apteki Knechtla zyskała porządną elewację.

Może jeszcze chciałbym, by spełniło się (w mieście, kraju, na świecie) pragnienie zawarte we fragmentach „Modlitwy” Juliana Tuwima: „Daj rządy mądrych, dobrych ludzi, /Mocnych w mądrości i dobroci. (…) Poucz nas, że pod słońcem Twoim /„Nie masz Greczyna ani Żyda”. /Puszącym się, nadymającym /Strąć z głowy ich koronę głupią, /A warczącemu wielkorządcy /Na biurku postaw czaszkę trupią.(…) Niech prawo zawsze prawo znaczy, /A sprawiedliwość - sprawiedliwość, (…)

Tym, którzy czytając uśmiechają się ironicznie przytoczę na koniec jeszcze „Wstęp do bajek” Ignacego Krasickiego: „Był młody, który życie wstrzemięźliwie pędził; /Był stary, który nigdy nie łajał, nie zrzędził; /Był bogacz, który zbiorom potrzebnym udzielał;/
Był autor, co się z cudzej sławy rozweselał;/ Był celnik, który nie kradł; szewc, który nie pijał; /Żołnierz, co się nie chwalił, łotr, co nie rozbijał; /Był minister rzetelny, o sobie nie myślał; /Był na koniec poeta, co nigdy nie zmyślał. /—A cóż to jest za bajka? Wszystko to być może! /—Prawda, jednakże ja to między bajki włożę.”

Proponuję Czytelnikom, by (dla zabawy) słowa celnik, minister itp. zastąpić wyrazami urzędnik, naczelnik, radny itp., a nawet wręcz nazwiskiem Może będzie śmieszniej, a na pewno aktualniej...

(map)