Sąd na wniosek prokuratury o kolejne trzy
miesiące przedłużył areszt dla kierowcy autobusu Łukasza T., który 31 lipca 2021 r. w Katowicach na ul. Mickiewicza
przejechał autobusem dziewiętnastoletnią świętochłowiczankę.
Do tej tragedii doszło nad ranem, na chodniku znajdującym się tuż przy przystanku autobusowym wywiązała się bójka pomiędzy grupą osób, która wracała z jednej z dyskotek.
Z nagrań zamieszczonych w sieci wynika, że awanturująca się grupa
weszła na jezdnię, a po chwili nadjechał autobus. Kierowca zatrzymał się
i zatrąbił, po chwili ruszył delikatnie, a następnie mocno dodał gazu.
Spod kół udało się uciec wszystkim, poza dziewiętnastoletnią mieszkanką Lipin. Nie przeżyła - zginęła na miejscu i osierociła dwoje dzieci. Badania potwierdziły, że w chwili wypadku kierowca był pod wpływem silnych środków antydepresyjnych i leków przeciwbólowych.
Katowice. Przedłużono areszt wobec kierowcy autobusu
Kierowca autobusu Łukasz T. po całym zdarzeniu został zatrzymany i usłyszał zarzut zabójstwa. Na wniosek Prokuratury Okręgowej w Katowicach trafił na trzy miesiące do aresztu. Termin upływał wraz z końcem października.
- Decyzja o przedłużeniu tymczasowego aresztowania Łukasza T. zapadła pod koniec października - informuje prok. Marta Zawada-Dybek. - W ocenie prokuratury występuje nadzwyczajna przesłanka, którą jest możliwość wysokiej kary, aby zatrzymany pozostał w areszcie do zakończenia czynności dowodowych, które nadal trwają - dodaje.
Śledczy czekają na brakujące opinie, które są konieczne, aby zamknąć postępowanie.
Kierowca autobusu był pod wpływem silnych środków antydepresyjnych
Przypomnijmy, że T. po wypadku pojechał wprost do zajezdni.
- Z zeznań wnika, że kierowca bał się tłumu, który znalazł się przed autobusem. Wydawało mu się, że agresywne osoby atakują pojazd i chcą wedrzeć się do środka - mówiła wówczas prok. Monika Łata.
Mężczyzna zaprzeczył, aby leczył się psychiatrycznie, natomiast badania toksykologiczne potwierdziły w jego organizmie obecność silnych środków antydepresyjnych oraz leków przeciwbólowych.
Kierowca w PKM Katowice pracował w sumie przez siedem lat. Według prok. Moniki Łaty był karany za przewinienia drogowe ośmiokrotnie. Ustaliliśmy, że w ostatnim roku przed wypadkiem za kierownicą autobusu miał jedną stłuczkę, ale nie z własnej winy.
Dyrekcja PKM Katowice potwierdziła, że T. przeszedł wszystkie wymagane badania, jednak prawo nie pozwala na co dzień kontrolować kierowców np. pod kątem substancji, jakie przyjmują.