Na historycznym profilu od ponad roku publikujemy najciekawsze historie z dziejów naszego miasta. Miejsce to cieszy się wśród mieszkańców Świętochłowic ogromną popularnością, w ciekawy sposób przybliżając najciekawsze historie, nieznane fakty, czy choćby ciekawostki. Stąd ma wierne grono czytelników, którzy chętnie dzielą się z nami swoimi wspomnieniami, czy też historycznymi zasobami, jakie posiadają. Ta historia dotyczy dziadka Pana Marcina, który pracując w kopalni doświadczył traumatycznych przeżyć po zasypaniu grupy górników na tej kopalni.
Na pamiątkę ocalenia górników
W latach 1910 – 1920 (orientacyjnie) w Kopalni Polska (wówczas Deutschlandgrubbe) doszło do jednej z katastrof. Zasypana została grupa górników, wśród których znajdował się Jan Szopa – pradziadek naszego czytelnika. Pewnego dnia podczas swojej pracy zostali zasypani pod ziemią na kilka dni bez dostępu do wody, jedzenia i światła. Górnicy zaczynali tracić nadzieję na wydostanie się, a część z nich zastanawiała się nawet nad popełnieniem samobójstwa. Na szczęście, finalnie wszyscy przeżyli.
- Pradziadek twardą ręką i z wielkim uporem wierzył, że uda się wydostać, pomoc nadchodzi, a sam żartował opowiadając dowcipy w tej jakże katastrofalnej sytuacji. Po kilku dniach udało się uratować górników, a część z nich zawdzięcza życie niezłomnemu sztygarowi – pisze do nas Pan Marcin
Niezłomna postawa bohatera tej opowieści została doceniona i nagrodzona. Otrzymał od w podziękowaniu i na pamiątkę obraz, przedstawiający kopalnię, w której doszło do tego zdarzenia. To była nagroda za podtrzymywanie na duchu i o zdrowych zmysłach całej grupy zasypanych górników. Według informacji naszego czytelnika, darczyńcą był jeden z przemysłowych arystokratów znanej na ziemiach śląskich rodziny Donnesmarck. Przypominamy, że to m.in. tej rodzinie swój rozwój i rozkwit przemysłowy przede wszystkim zawdzięczają Świętochłowice.
Obraz ten namalowany został techniką olejną na tekturze i przedstawia kopalnię w latach 1910 – 1920 (orientacyjnie), dlatego prawdopodobnym jest, że został namalowany właśnie w tym przedziale czasowym. Dziś jest zabytkiem z ponad 100 letnią historią i przypomina tej rodzinie o wydarzeniach tamtych czasów. Stanowi ogromną wartość sentymentalną. Jego autorem zapewne był któryś z lokalnych artystów malarzy tamtych czasów.
Ktokolwiek ma wiedzę, może pomóc dojść do całej prawdy
Nasz czytelnik zwrócił się z prośbą o pomoc, dotyczącą tamtego zdarzenia. Nieznane są bowiem dokładnie jego okoliczności. Znany miejski historyk i pisarz – Marian Piegza, zapytany odpowiedział, że na pewno ta sprawa nie dotyczy słynnej katastrofy w szybie Zimnol.
- W czasie tamtej katastrofy w szybie Zimnol, nie było jeszcze tej kopalni. Tak więc to taka bardziej rodzinna legenda dotycząca jednego z wielu wypadków górniczych w naszym mieście.
Pan Marcin chciałby dowiedzieć się czegoś więcej na temat tamtych wydarzeń. Liczy, że wśród mieszkańców Świętochłowic znajdą się tacy, w których rodzinnych opowieściach żywy jest przekaz o tej katastrofie. Być może żyją tu wnuki lub prawnuki górników, którzy podobnie jak Jan Szopa zostali wtedy przysypani w kopalni.
- Jestem przekonany o prawdzie na temat tego wydarzenia. Dziadek opowiadał mi ze szczegółami, jak górnicy krzyczeli do siebie, opowiadali historie. Żeby przeżyć - zlizywali nawet kapiącą słoną wodę. Za każdą informację, która pomoże mi w ustaleniu wszystkich faktów dotyczących tego wydarzenia z góry serdecznie dziękuję.
Gdyby ktokolwiek z Państwa chciał podzielić się informacjami w tej historycznej sprawie, gorąco zachęcamy do kontaktu z naszą redakcją pod adresem: redakcja@ngs24.pl
Zobacz profil "Świętochłowice Dawno Temu" i dołącz do naszych czytelników.