Wielu mieszkańców naszego kraju zastanawia się teraz, czy rzeczywiście będziemy żyli w rygorach sanitarnych już zawsze?
- Jeśli mnie pytacie, czy wrócimy do czasów sprzed pandemii, to nie. Nie wrócimy. Nigdy. Część z nas już zawsze będzie używała maseczek i będzie trzymała dystans w obawie przed zakażeniem – powiedział kilka dni temu Minister w programie "Między Faktami" w telewizji TVN.
Zdaniem Niedzielskiego, świat, jaki znamy sprzed pandemii nie wróci już nigdy. Minister zapowiada, że nawet, jeśli pandemia Covid-19 się skończy, czekać nas będą kolejne, coraz bardziej niebezpieczne. Czy można zatem postawić tezę, że minister jest jasnowidzem? A może odpowiedniejszym byłoby jednak słowo czarnowidz?
Wszystkiemu winny brak dyscypliny
Adam Niedzielski twierdzi, że społeczeństwo nie stosuje się już do wprowadzanych ograniczeń z należytą dyscypliną. Uważa, że to duże ryzyko.
- Polityka rządu jest dziś taka, że gdy pojawia się przestrzeń do wprowadzenie obostrzeń, to my je wprowadzamy, a gdy pojawia się jakakolwiek przestrzeń na luzowanie, na to, żeby dać chociaż odrobinę normalności, to my będziemy to ryzyko podejmowali. (…) Uważam, że biorąc pod uwagę, jak bardzo te nastroje falują, to my podejmujemy decyzje generalnie wyważone - stwierdził w programie.
Obawa przed protestami przyczyną braku godziny policyjnej
Niedzielski przyznał, że to właśnie obawa przed wyjściem Polaków na ulice jest przyczyną nie wprowadzenia jeszcze godziny policyjnej. Nie chodzi tu jednak o strach przed samymi protestami, ale o obecność dużej ilości ludzi w ulicznych zbiorowiskach, co sprzyjało by masowym zakażeniom.
- Jak ja wprowadzę jutro godzinę policyjną, to pojutrze ludzie masowo wyjdą w proteście na ulicę. I liczba zakażeń wzrośnie. (…) Nastrój społeczny jest dziś taki, że wystarczy pretekst – a takim byłyby ostrzejsze restrykcje – żeby ulice zapełniły się protestującymi. Wtedy tracimy kontrolę nad tym, kto i kiedy się zaraża - wyraził swoje obawy Niedzielski.