Zima i dziury za nami, ale też przed nami

Zima za nami, ale przecież kolejna zima przed nami. Czy zatem można mówić latem o zimie? Można, a nawet trzeba. Dlaczego? Dlatego, że firmy odpowiedzialne za zimowe odśnieżanie przygotowują się teraz do złożenia zamówienia na chlorek sodu, czyli sól, którą zastosują zimą, by ułatwić nam przemieszczanie się na drogach i chodnikach. Sól zaś powoduje dziury w jezdni i inne straty. Pisze: Marian Piegza.

Sol drogowa

Z informacji uzyskanych w UM w Świętochłowicach wynika, że w ubiegłym sezonie zimowym (okres 2023/2024) w Świętochłowicach zużyliśmy około 1100 ton chlorku sodu, czyli popularnej soli do posypywania ulic, chodników. To ogromne ilości i spory wydatek, bo tona kosztuje około 1000 złotych. Wydatek jednak konieczny. Mimo to każdej zimy narzekamy, że solenie jest nadmierne, że niszczą się przez to samochody, gdyż powoduje korozję, ale także nasze buty, no i przede wszystkim sól ma negatywne oddziaływanie na środowisko.

Posypywanie dróg solą jest drogie i szkodliwe

Dlaczego? Po prostu sól po rozpuszczeniu nie paruje, lecz razem z wodą wnika w glebę. Katastrofalnie wpływa to na przydrożne rośliny, które z powodu zasolenia wody jej nie pobierają i powoli obumierają. Wspomnieliśmy o korozji samochodów, lecz nie tylko one podlegają temu procesowi. To samo dzieje się ze słupkami znaków drogowych, przydrożnymi ogrodzeniami. Zaznaczmy jeszcze, że znacznie szybciej korodują wtedy samochody garażowane, ponieważ przyspiesza to wyższa temperatura w pomieszczeniu.

Skoro stwierdzamy, że sól wnika w glebę, to oczywiste, że dostaje się także w szczeliny, które są na asfalcie na jezdniach. Roztopiony śnieg zamarza tam ponownie, powodując kolejne niewielkie pęknięcia asfaltu i ten powtarzalny proces tworzy dziury. Drogi po zimie przypominają ser szwajcarski. Do tego widoku po każdej zimie zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Zaakcentujmy raz jeszcze: niesłusznie twierdzi się, że za dziury w asfalcie odpowiada mróz i woda. W rzeczywistości nie sama woda, ale sól drogowa, która zawarta w błocie śniegowym wnika w uszkodzony asfalt.

Konrad Bagiński słusznie zauważył, że „Przecież w naszym obszarze klimatycznym (mimo zmian i ekstremów) nie ma ostrych mrozów. Wiele osób mówi wprost, że na przykład w krajach skandynawskich drogi są lepsze, a zimy bywają wyjątkowo ciężkie. I właśnie tu jest pies pogrzebany – w Polsce jest tzw. duża liczba przejść przez zero. Chodzi o sytuację, gdy mróz łapie i odpuszcza niemal codziennie. Jeśli na drodze coś się roztopi, wsiąka w asfalt. A następnie zamarza ponownie, powodując mikropęknięcia w powierzchni asfaltu. I tak codziennie, do skutku.Polska jest jednym z nielicznych krajów unii europejskiej, gdzie na ulice wysypuje się tak duże ilości soli. W naszych warunkach jedną z przyczyn jest też niechlujstwo, pośpiech drogowców i kiepskie materiały. Zauważmy, że w krajach skandynawskich już od dawna odchodzi się od stosowania soli drogowej.

„W innych miastach też są dziury”

W Świętochłowicach nie mamy pogotowia drogowego, na załatanie dziur musimy czekać długo. Ostatniej zimy rozbawiła mnie informacja zamieszczona przez wiceprezydenta miasta, że „w innych miastach też są dziury” i na dowód opublikował zdjęcie podziurawionej jezdni w pobliskim mieście. To się nazywa odpowiednie reagowanie na narzekanie mieszkańców! Przypomina to ucznia, który przed rodzicami usprawiedliwia złą ocenę mówiąc, że pół klasy też taką dostało…

Dawniej chodniki sypano popiołem z palenisk lub piaskiem. Ulice także były w newralgicznych miejscach pokrywane piaskiem. Fakt, że piasek lodu nie rozpuszcza, ze śniegiem się miesza i nie jest tak bezpieczny, jak sól. Ale nie powoduje takich szkód, jak ona.

Co zamiast posypywania solą?

Dowiedziałem się, że jednak istnieje lepsza alternatywa. Jest nią chlorek wapnia zmieszany z substancjami antykorozyjnymi, które utrzymują właściwe zakwaszenie gleby. Inną możliwością jest stosowanie pochodnych kwasu octowego i mrówkowego lub też chlorku magnezu. Szczególnie ten ostatni środek jest nader pozytywny dla ludzi, roślin, a także zwierząt (nie wpływa negatywnie na psie łapy). Nie niszczy też samochodów, obuwia, no i nawierzchni dróg czy chodników. Nie pozostawia błota pośniegowego, można go stosować nawet przy temperaturze minus 30 stopni Celsjusza, jest też aktywny dłuższy czas aniżeli sól. Wydajność tego środka jest również osiem razy większa od tradycyjnej soli.

Mankamentem jest niewątpliwie większa cena. Jednak biorąc pod uwagę liczne i częstsze naprawy dróg, chodników po zimowym soleniu, a także straty osób prywatnych (uszkodzenia samochodów na dziurawych drogach, korozje, zniszczenia obuwia, upadki w błocie pośniegowym) – rozsądny gospodarz powinien wybrać ten nowy środek.

No właśnie, rozsądny. Wystarczy przecież (na wzór bodaj Gliwic) stosować ten droższy, ale bezpieczniejszy środek tylko np. na głównych ulicach, chodnikach w centrum, czy miejscach o dużym natężeniu ruchu. Wyda się więcej kasy, lecz zaoszczędzi na łataniu dziur, odszkodowaniach dla kierowców, no i ochroni nasze buty, tudzież zieleń.

Kalkulowanie nie jest silną strona włodarzy Świętochłowic

Odnoszę często wrażenie, że kalkulowanie nie jest silną stroną tak włodarzy miasta, jak i szefów odpowiednich służb. No cóż, wydają pieniądze z miejskiego budżetu, a ten można zawsze załatać, podobnie, jak dziury w jezdni. Zawsze dla przykładu daję ulicę Gołęszyców. Z pewnością MPGK może policzyć ile razy w roku, w ciągu ostatnich kilku, kilkunastu lat były łatane utworzone tam dziury. Czasami już po kilku dniach owe „plomby” wypadają. Ileż razy korzystałem z interwencyjnej pomocy radnego Zbyszka Nowaka. Kapitalny remont tego krótkiego (ślepego) odcinka ulicy wciąż nie wchodzi do kalendarza robót. Ileż takich ulic jest w mieście? Położenie nowej nawierzchni z zastosowaniem słabej jakości mieszanki asfaltowej też niczego nie rozwiąże. Zawsze powinna obowiązywać zasada: raz, a dobrze.

Wróćmy jeszcze do solenia. Warto także zastanowić się nad sensem częstego wysyłania solarek w miejsca, gdzie ruch jest niewielki, gdzie wystarczy ostrożność kierowców, posypanie samym piaskiem lub rzadkie stosowanie soli. Taką ulicą jest np. odcinek Wiśniowej prowadzący przez Hugoberg. Należy pomyśleć, wysłuchać sygnałów internautów i reagować na nie. Jeśli decydenci skupiają się tylko na tekstach pochwalnych, to niech nakażą naczelnikom i innym pracownikom tzw. wyjście w teren i odszukanie nieprawidłowości. Cóż można powiedzieć o takiej sugestii? Chyba tylko, że „trzeba tak niewiele, a jednocześnie tak wiele”…

(map)

Muzeum powstan

Może Cię zainteresować:

Plebiscyt Wydarzenie Historyczne 2023 r. Może wygrać Muzeum Powstań Śląskich

Autor: Wojciech Sontowski

02/07/2024

Swietchlowice archiwalne nac

Może Cię zainteresować:

Ojcowie też mają święto. Ciągle opiekunowie stanowczy i konsekwentni czy nastąpiła zmiana?

Autor: Redakcja

23/06/2024