Można mieć wiele zastrzeżeń do GZM. Na pewno Metropolia Silesia nie spełniła wszystkich oczekiwań, jakie towarzyszyły zawiązywaniu sojuszu 14 miast. Liczyliśmy, że powstanie wielka, regionalna spalarnia śmieci, ale realizacja tego pomysłu zawisła w decyzyjnej próżni. Mieliśmy nadzieję, że Metropolia Silesia zrobi wreszcie porządek z komunikacją publiczną w regionie, ale nadal – niestety – musimy korzystać z usług KZK GOP i innych lokalnych przewoźników. Można ciągnąć tę listę zastrzeżeń, ale warto przy tym pamiętać o jednej, ale niezwykle ważnej zalecie: GZM jest. Śląskie miasta nie unikną procesu zjednoczeniowego. Jeżeli chcemy, a raczej nie mamy innego wyjścia, rywalizować z Warszawą, Wrocławiem, Trójmiastem, musimy wzmacniać regionalny potencjał. Każdy z 14 członków GZM, działając na własną rękę jest tylko jednym z wielu średniej wielkości miast. Występując pod jednym, metropolitalnym szyldem, stanowimy potencjał, przed którym musi klęknąć nawet Warszawa. I to jest podstawowym powód, dla którego nie warto rozbijać GZM i to jeszcze z tak błahego powodu, jak kampania wyborcza do samorządów. Można i warto dyskutować, co zrobić aby Metropolia Silesia funkcjonowała sprawniej. Sporo do powiedzenia mają w tej sprawie politycy, którzy wbrew obietnicom nie potrafili dotychczas przygotować dobrej ustawy aglomeracyjnej. Mimo tego, GZM pokazał swoją skuteczność organizując, m.in. wspólny przetarg na zakup energii, który pozwolił zaoszczędzić w sumie 11 mln zł. Oszczędność dla samych Świętochłowicach wyniesie 250 tys. zł. To pięć razy tyle, ile składka członkowska naszego miasta w GZM na 2014 rok. Nie wolno zapomnieć o jeszcze jednej sprawie, która bezpośrednio dotyczy Świętochłowic. Wybór na szefa GZM prezydenta najmniejszego z miast, miało znaczenie symboliczne. Pokazało, że na Śląsku liczą się nie tylko Katowice i Gliwice oraz, że nie wszystkie karty rozdają Piotr Uszok i Zygmunt Frankiewicz. Nie ma co ukrywać, że szefowanie GZM przysporzyło popularności w regionie Dawidowi Kostempskiemu, ale nie tylko jemu. Głośno zrobiło się także o Świętochłowicach, jako o nieformalnej stolicy Metropolii Silesia. Występując z GZM, opozycyjni radni chcieli pokazać Kostempskiemu, że w tym politycznym meczu prowadzą 1:0, choć tak naprawdę było to gol samobójczy.