Częstując się jubileuszową przekąską zastanawiałem się, czy ktoś jeszcze pamięta, że kiedyś fryzjera nazywano balwierzem, golarzem? Poszukałem też informacji, że dzieje sztuki fryzjerskiej sięgają tysięcy lat. Zawsze bowiem starano się, by fryzury także poświadczały nasz status społeczny. W starożytnym Egipcie wysoką pozycję społeczną dawały peruki, lecz i one musiały być uczesane, ufarbowane henną. W starożytnej Grecji traktowało fryzjerstwo jako formę sztuki, za to starożytni Rzymianie starali się, by fryzury wyglądały możliwie najbardziej naturalnie. Mężczyźni preferowali krótkie, ostrzyżone włosy. Kobiety zaś lubowały się w lokach i falach, a także często plotły warkocze lub spinały włosy u góry głowy.
Fryzjerstwo i fryzury w czasach dawnych
W średniowieczu młode dziewczyny nosiły rozpuszczone włosy, swobodnie opadające na plecy i ramiona. Dojrzałe kobiety kryły włosy pod czepkami. W czasach renesansu zaczęto odsłaniać czoło, które miało wyglądać na jak najwyższe. Z tego powodu kobiety i mężczyźni golili włosy z przodu. W późniejszym renesansie kobiety upinały warkocze wokół policzków. W epoce baroku wróciły peruki. Okres rokoko to spinanie włosów w kok, stosowanie ozdób, np. w kształcie wież. Ogólnie poświęcano wizerunkowi bardzo dużo uwagi i czasu.
W pierwszej połowie XIX wieku upinano włosy w sposób symetryczny, tworzono bujne loki, pojawiało się mnóstwo kosmetyków służących do stylizacji włosów, takich jak pomady czy róże. Preferowano również wplatanie kwiatów we włosy. Od roku 1900 umożliwiono kobietom odsłanianie uszu oraz karku. Wcześniej było to niedopuszczalne i uważane za coś gorszącego. W tym okresie noszono głównie włosy zebrane u góry, upinano je na czubku głowy.
„Aktualnie panuje całkowita dowolność w kwestii wyboru typu fryzury czy koloru włosów. Bardzo często fryzura odzwierciedla światopogląd danej osoby (skini noszą ogolone na łyso głowy, wyznawczynie islamu całkowicie ukrywają swoje włosy, itd.). Na to, co jest aktualnie modne w największej mierze mają wpływ środki masowego przekazu, przede wszystkim Internet. Zazwyczaj naśladuje się style gwiazd, celebrytów, blogerów. Ludzie są coraz bardziej otwarci na eksperymenty w dziedzinie fryzur i przestali się obawiać, że łamią społeczne normy. Z tego powodu możemy obserwować naprawdę różnorodne rodzaje uczesań, a także wciąż spodziewać się czegoś nowego” – piszą znawcy fryzjerstwa.
Znany swego czasu fryzjer, wywodzący się z Polski Antoni Cierplikowski, w 1909 roku wymyślił fryzurę o nazwie „garçon”, czyli chłopak. Potem zdobywał sławę jako Antoine, a nowy styl lansował razem z Coco Chanel – kreatorką mody, która odważyła się wprowadzić w modzie kobiecej rewolucyjne zmiany. „Linie ubiorów stały się proste, krótkie i graficzne. Współgrały z tym fryzury o grzywkach ocieniające oczy i lokach na policzkach z zalotnie wywiniętymi końcówkami. Fryzury z przedziałkiem z boku układano w miękkie puszyste fale otaczające twarz. Wśród klientek Antoine’a znalazły się najsłynniejsze aktorki i artystki - Sarah Bernhardt, Eleonora Duse, Josephine Backer. Zaprzyjaźniony z nim Jean Cocteau powiedział: „Antoine jest poetą i bez wątpienia ten dar pozwala mu czynić z fryzury prawdziwe dzieło sztuki.” Po II wojnie światowej Antoine czesał m.in. Brigitte Bardot i francuską piosenkarkę Edith Piaf.
Fryzury w PRL-u
W PRL-u na wielu głowach pań królowała trwała ondulacja, czyli fryzura, która charakteryzowała się burzą loków. Utrzymywała się maksymalnie przez kilka miesięcy, a w tym czasie nie wymagała zbyt dużej interwencji, lecz ówczesne środki niszczyły włosy. U schyłku XX wieku ubiór i fryzury współgrały ze sobą. Pomysłów szukano w muzyce (pamiętamy fryzury afro lat 70.), kinematografii (fryzury wzorowane na bohaterkach filmu „aniołki Charliego”). Wspomnijmy też naśladowanie fryzury Limahla (wylansował piosenkę Never Ending Story), czy naszej Izy Trojanowskiej lub tytułowego bohatera serialu MacGyver (postać grana przez Richarda Deana Andersona).
Pani Mariola uważa, że „fryzjerstwo to praktyczny zawód, ale trzeba go lubić. Ważne jest poczucie estetyki i doza pewności siebie. To prawdziwy fach w ręku. Kto ma do niego talent, na pewno nie będzie narzekał na brak klientów, pracy. Fryzjerstwo wydaje się dziś bardzo kobiecym zawodem, chociaż mężczyźni też się znów w nim pojawiają”.
„Fryzjer to – ogólnie mówiąc – osoba zajmująca się pielęgnacją włosów – czytamy o tym zawodzie w internecie. Jej grafik jest jednak pełen wielu innych obowiązków. Co to dokładnie znaczy? Dzień pracy stylisty fryzur zaczyna się zazwyczaj od przygotowania stanowiska i narzędzi potrzebnych do tego, by profesjonalnie obsłużyć klientów, a kończy sprzątaniem i dezynfekcją urządzeń. W trakcie pracy trzeba panować nie tylko nad nożyczkami i grzebieniem, lecz także nad harmonogramem wizyt klientów, telefonami, przyjmowaniem dostaw, a często nawet sprzedażą profesjonalnych produktów fryzjerskich”.
Fryzjerzy w Świętochłowicach
Patrząc na nowoczesne, „wypasione” wyposażenie odwiedzanego przeze mnie salonu przypomniałem sobie świętochłowickiego fryzjera z czasów mojego dzieciństwa. Miał niewielki zakładzik przy ulicy Pocztowej (obecnie część deptaku). Klienci czekali na ustawionych pod ścianą krzesłach, a fryzjer strzygł i golił brzytwą, którą co jakiś czas ostrzył na szerokim skórzanym pasie powleczonym specjalną pastą ścierną. „Ja bym się nie odważyła golić brzytwą, chociaż dawno temu mi się to zdarzyło” – wyznała mi fryzjerka Iza, pracująca od lat z Mariolą.
Wspomniany fryzjer był chudy i wysoki, nazywał się Buszman (podobno Buschmann – przed przymusową zmianą nazwiska), dojeżdżał z Katowic, swój zakład otwierał stosunkowo wcześnie, a pracował do późnego wieczora. Zakład był tylko dla mężczyzn, dominowały w nim typowe, zwykłe akcesoria fryzjerskie i wciąż grające radio „Aga”. Było prosto i praktycznie, gdyż nie zastanawiano się nad modnym wnętrzem. Nie można było liczyć, jak obecnie, na zaproponowanie kawy, czy herbaty, poczęstowanie się cukierkiem.
Buszman pracując konwersował ze wszystkimi oczekującymi, miał bardzo podzielną uwagę, a „atrakcją” dla klientów były przerywniki w postaci głośnych kichnięć tego rzemieślnika i równie głośnego dmuchania nosa. Nie wiem, kiedy zamknął swój zakładzik, ale wspomnienia po nim pozostaną na zawsze. Dodam, że w tym czasie panie najchętniej korzystały z zakładu pani Białas (zwanej Lotką) przy ul. Wyzwolenia. Tak Buszman, jak i Lotka doświadczenie zawodowe zdobywali jeszcze w latach międzywojennych, ale jako dobrym fachowcom udało im się zaadaptować w powojennych realiach.
Fryzjer – zawsze jest niezbędny ludziom, którzy dbają o swój wizerunek. Jak powiedziałem, było tak zawsze. W roku 1929 – według „Monografii powiatu świętochłowickiego” Cech golarzy, fryzjerów i perukarzy w Świętochłowicach (utworzony w 1925 roku) w okręgu Świętochłowic, Nowego Bytomia, Rudy Śląskiej, Orzegowa, Goduli, Lipin, Chropaczowa i Łagiewnik wykazywał 55 mistrzów, 39 czeladników i 30 uczniów. To na pewno sporo, jednak wydaje się, że w obecnych czasach jest znacznie więcej wszelakich firm fryzjerskich i ludzi w nich pracujących.
Wchodząc w szczegóły, to w okresie przed II wojną światową w Chropaczowie zakłady fryzjerskie prowadzili: E. Kalyta, J. Kusz, K. Opitz, W. Roth oraz K. Seidel (ten oddany Volksdeutsch został zapamiętany z powodu tortur zadawanych Polakom w czasie II wojny światowej). Z kolei w Lipinach byli fryzjerzy: O. Borucki, K. Dziuba, J. Kolonko, J. Pietrek, K. Walczyk. W Świętochłowicach działali: P. Borutzki (przy ul. Bytomskiej 18), A. Breder (Wolności 7), S. Burzyński (ul. Wolności), A. Janiszek (Wolności 14), G. Muller (Wolności 8), K. Osig (Wolności 41), J. Reguła (Bytomska 7), Wypusz (Wolności). Jak widać była duża konkurencja, lecz tak klienci, jak i fryzjerzy nie narzekali z tego powodu. Zwróćmy też uwagę, jak wielu fryzjerów miało w Świętochłowicach swe zakłady przy ulicy Wolności (obecnie Katowicka), a jak to wygląda teraz – wystarczy przejść, porównać. Wniosek jest taki, że to chyba współczesna tendencja, iż większość firm fryzjerskich woli boczne uliczki…
(map)
Może Cię zainteresować:
Wodzenie niedźwiedzia, babski comber czy pogrzeb basa. Jak to z karnawałem bywało
Może Cię zainteresować: